Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 052.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kościół z wieżą poczerniały,
Strzelistej struktury,
Wedle większej boskiej chwały
Kurek błyska z góry.
Na plebanii malwy świecą
I rezeda woni...
Wejdź na ganek, popatrz nieco,
Świat tu jak na dłoni.

Nie zakrywa dym błękitu,
Świst nie głuszy ciszy...
Skowronkową pieśń rozświtu
Cały gródek słyszy.
Serca proste, twarde karki,
Na języku dusze...
Od dąbrowy głos fujarki
I fletnie pastusze.

Pobrzękują dzwonkiem stada
W uroszonej trawie;
Pasze — z dziada i pradziada
Siedzą »w dobrym prawie«.
Jałowicę każdy chowa,
Gdzie — jeszcze od Piasta!
Ta wiśniata — burmistrzowa,
A księża — graniasta.

Chwyci w szkodzie przygarść trawy,
Żerdź w płocie obrusza:
Wnet pół miasta »wedle sprawy«
Ciągnie do ratusza.
Idą mieszczki rozsierdzone,
Żadna nie przepuści;
Czy w tę stronę, czy w tę stronę,
Racya jest, i juści!

Tu mieszczanie idą w rzędzie,
Każdy coś tłómaczy,