Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 5 239.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Krwawą koszulą odziany i świtą,
Stoi mój Paweł...
O Jezu ty Chryste!
Ognie się po mnie rzuciły siarczyste,
Chciałam biedz, wołać, krzyczeć, i u proga
Runęłam ciężko, jak pień.
............
............
— Imię Boga!
Ach! imię Boga nad nami wszystkiemi!
I choćbyś poszedł w sam głąb i wskróś ziemi
I choćbyś wszystkie przewędrował kraje
I wszystkie rzeki i wszystkie dunaje
I choćbyś zaszedł tam, gdzie morze ciecze,
Jeszcześ ty w mocy Jego jest, człowiecze!
............
............
Jakie ja zorze widziałam w tej drodze,
Jakie miesiące krwawe, jakie słońca!
Dziewięcioraka skóra mi na nodze,
Jak węża łuska, odpadła, koląca;
Dziewięciorakie poty na mnie biły,
A ja szłam, taj szłam. Zbielały mi włosy,
Oczy pływały we krwi, chusty zgniły.
A co ślad w piasku odcisnął się bosy,
To muchy krwawe siadały i piły. —
Aż i pod ziemię szłam, gdy brakło ziemi,
A precz od słońca bieżała ta droga...
I co myślicie?... Nad nami wszystkiemi
I tam i wszędzie, jak tu — Imię Boga!
............
...Przeszły lata.
Tak się wytliłam, jako ten kaganek
Zatknięty w ziemię, w ciemnicy bez końca.
Już mi się nie śni ni dziecko ni chata;
Już nie rachuję, co noc, a co ranek,
I tylko skała, pod młotem jęcząca,