Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 5 219.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dotąd hak tam w ścianę wbity
Trzyma kłódkę od łańcucha...
Tylko niema już trybuna
I górnego niema ducha.

Przeminęły górne duchy,
Przeminęły górne winy...
Szare czasy, szare zbrodnie,
Jak te pasma pajęczyny.

Mógłbyś też w skarbonkę brząkać
W zapuszczonej swej kapicy,
Na wykupno niewolników
Zbierać grosze po ulicy.

Lecz gdy błyśnie jasne słońce
W cudnej wiosny świeży ranek,
Jak powietrza, głodu, ognia,
Strzeż się, bracie, Arlezjanek!

Arlezjanka kiedy spojrzy,
Kiedy ściągnie brwi sobole,
Biedny, szary Penitencie,
Sam dostajesz się w niewolę!
............

Gdybyś wszakże Czarnym został,
W czarnej szacie i kapicy,
Przed skazańcem niósłbyś laskę
Aż do samej szubienicy.

Czarna laska jest z hebanu,
Na niej biała trupia główka
Do skazańca się uśmiecha,
Uwodzące szepce słówka.

Tumult w mieście, tłok i wrzawa,
Biją bębny, dzwony biją...