Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 5 108.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co rzucić ma w ten suchy łom
Czerwone swe iskrzysko.

Dobytych żywic z puszczy żył
Już smolną wonią dyszysz
I łoskot siekier, zgrzyty pił
W ostępach mrocznych słyszysz.

Wygnany mrok, wygnany cień
Z kryjówek matecznika.
— »Na światło zórz! Na świat! Na dzień!«
Tysiące ust wykrzyka.

I kona kwiat, maleje liść,
Zdeptane stopą czasu;
Co musi dotrzeć, musi iść
Aż w samo serce lasu.

I pieśń po gwiazdach cichnie tuż,
Gdzie się te stopy niosą;
A kwiaty ronią perły z kruż,
Nabranych jasną rosą.

Lecz dziś nie pora drżeć o los
Piosenki, listka, kwiatu:
Budujem stos, wznosimy stos
Na nowe życie światu!

II.

Wskróś dziennej wrzawy, nocnych cisz
Dech wieje mnogiej rzeszy,
I gdy ty marzysz, gdy ty śnisz,
Ona wciąż śpieszy, śpieszy...

Śpieszy i dźwiga na stos ten,
Co ma odrodzić ziemię,