Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 4 144.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
CHÓR II.

Po kogo sięga, Panie, ręka Twej wszechmocy?
Ręka tworząca,
Mroczna jeszcze od cieniów wiekuistej nocy,
Co łódź czarną, z dnia brzegów zepchniętą, kolebie
Na chaosu oceanie...
Złota od kręgów płomienistych słońca,
Któreś zatoczył po niebie,
Trzęsąca iskry światów w przepaści bezdroża,
Jeszcze pianami kipiąca,
Od kiełznanego srebrną uzdą morza,
Sina porożem miesiąca...
Ręka Twa, Panie,
Natchniona dziełem i od dzieła wrząca,
Które swojego mistrza godne tylko jedno,
W którem sam mistrz się zamknął i jego potęga...
Po kogo sięga
W nizin bezedno?
Kogo chcesz podnieść z prochu w przeczyste bławaty
Twoich błękitów?
Czyje oczy chcesz porwać do podgwiezdnych szczytów?
Czyją myśl chwycić w otchłań, którą pędzą światy?
I jaki akord skrzydlaty
Harmonji twojej chce się w kształt ten wcielić,
By pieśń stworzenia od Stwórcy oddzielić?


CHÓR I.

Pod namiotem wszechświata
Chmura Serafów lata,
Zaczynia proch i krew...
Jak groźny pęd ich lotu!
Jak ściany drżą namiotu!
Jaki szum! Jaki wiew!
Głuchy, daleki,
Słychać raz młotu,
I jeszcze raz!...