Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 4 071.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Za piosenką, za kapelą
Pluszcze rybka złotą skrzelą,
Pluszcze fala u wybrzeży,
Z gajów leci wietrzyk świeży,
Płyną góry i doliny,
W rej gdzieś srebrny... w krąg gdzieś siny...
Amor tylko okiem mruga:
Jedno mu: czy ta, czy druga
Z tą poskoczy, tę okręci,
Tańczą dziewki bez pamięci...
Tę to ową poobraca,
Aż pot kipi — taka praca!
— Jeszcze-by mi raźniej było,
Żebym tańczył z moją miłą!
Jeszczebym ja nie tak hulał,
Żebym z żalu nie okulał!

Amor nosi misy, dzbany,
Ni to trzeźwy, ni pijany,
Nosi dzbany koło stoła,
Tylko pot mu kipi z czoła.
Co doleje, to rozleje,
Tak się gościom dobrze dzieje!
Choć kto wypił stągiew wina,
Choć zakurzy się czupryna,
Nie da przecież spać u flaszy
Pracowity ten podczaszy.
Rozmarynem włos się kwieci,
Śmiech i wrzawa za nim leci,
Leci przed nim śmiech i wrzawa;
Jak zabawa, to zabawa!
Już ramiona mu omdlały,
Rzucił kołczan, rzucił strzały;
Poszli szukać ich młodzieńce,
Pogubiły panny wieńce.
Zbiera Amor sprzęt łuczniczy,
Porzucone strzały liczy,