Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 3 234.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy spodlony, nagi grzbiet
Z ciemności wzniósł Helota[1].

Przecudna linja greckich ciał
Spaczyła się dziwacznie,
Gdy nędzarz ten, co dotąd spał,
Swój łachman wstrząsać zacznie.

Sokrates, Fidjasz, Eschyles[2],
A nawet Plato boski
Poczuli w oczach słoność łez,
Na czołach brózdy troski.

Więdnieje pieśń, więdnieje kwiat,
Klasyczna forma pęka,
I nowa treść w nią, nowy świat
Przewciela twarda ręka.

A w lirach brzmią, nieznane wpierw,
Zadumy smętnej tony;
I mirtów gaj podgryza czerw,
Podgryza laur zielony.

I choć stał niemo nędzy syn,
Z bezmyślną, tępą głową,
Zmniejszał się przy nim każdy czyn,
Malało każde słowo.

I choć nie skarżył się na nic,
Krzywd własnych nieświadomy,
Wybiła bogom bladość z lic,
Warknęły z dala gromy.


  1. Cała kultura helleńska opierała się na niewolnictwie.
  2. Eschylos (Ajschylos) — jeden z największych tragików greckich (ur. 525, um. 456 przed Chr.).