Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 3 175.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tak codzień mędrzec z myśli swych
Budzi się owym gwarem;
Lecz dziw, nie pragnie rozstać się
Ze starym swym zegarem!

I gdy mu ciąży znojny dzień
I pustka w piersi głucha,
Podnosi wzrok i patrzy weń
I głosów jakichś słucha...



VII. TA GWIAZDA...


Ta gwiazda, co się moją zwie,
Ta świeci stąd daleko,
Nad równinami śnieżnych pól,
Nad wielką, modrą rzeką.

Wskróś pola bije głuchy jęk,
Wskróś rzeki skarga głucha;
A moja gwiazda patrzy tam
I głosów onych słucha.

Na polu stoi czarny krzyż,
Na rzece bije fala;
A moja gwiazda w ciemną noc
Światełko im rozpala.

Na polu miecie groźny wichr,
Na rzece łódź się miota;
A moja gwiazda świeci im,
Tak cicha i tak złota.

Ona nie bierze blasków swych
Z wszech świateł źródła, z słońca,
Lecz śniegiem pól tych srebrzy się,
Drżeniem tych wód jest drżąca...