Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 2 248.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I świat dla niego nie jest już świątynią,
Ni serce ludzkie najczystszym z ołtarzy...

Myślicielowi, co w ranek majowy
Szedł tam, milczący, samotny, surowy,
Ważąc łez ciężar, co ziemię przyciska,
Te dwa tak różne, zbliżone zjawiska,
Te dwa odrębne, a pokrewne światy,
Dziecko to zwiędłe i świeże te kwiaty
Dawały widok smętny i żałosny...
Spojrzał z boleścią — i szepnął:
»Dwie wiosny!«