Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 134.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wzniesie w górę
Starzec drżący, siwowłosy;
Niech zaklina dżdżową chmurę,
By wydała w perłach rosy
Smutnej ziemi odkupienie...
Niechaj pierś potężna młodzi
Żarem swoim przetli cienie,
W hymn zamieni jęk i zgrzyt,
Więźniów nocy wyswobodzi,
W czyn skrysztali dusz pragnienie,
Niech przyśpieszy świt!
................

Ach! już idzie — ach! już wschodzi!
Ach! już błyska jutrznia boża!
Już się płoni wschód od morza,
Łuną jasną, wielką, białą,
Drżącą w błyski różowawe...
Ziemio! ziemio! wstań: już dnieje!
O, ty będziesz wysłuchana!
Na kolana... na kolana...
Grom... zaćmienie... ave! ave!
A słowo się ciałem stało.


Chór w powietrzu:

Bóg się rodzi — moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony...
................


II.

Jakże dziś ciemno! Czyż gwiazdy niebieskie
Już się wytliły i zgasły w błękicie?
Czy noc zwinęła zasłony królewskie,
By ludzie spali o świcie?
Jakże dziś ciemno! I ziemia tu marzy
O słońcu — wielkiem, djamentowem słońcu,