Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 097.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Aż je wypali dni nowych słońce
W posiewne ziarna.
Śpiewaj, by głos twój, znalezion w chórze,
W rachubę wzięto,
Kiedy obchodzić Bóg będzie w górze
Żniw ducha święto.
Wtedy dośpiewasz tej pieśni słowo
Wielkie, ostatnie:
»Prawda i wiedza jest nam królową,
My — duchy bratnie...«
Tymczasem niechaj poranne dźwięki
Głos twój odbija,
Łąkowych dzwonków, ptasząt piosenki:
— »Ave Maria!« —


V.

Nie miejże urazy do mnie, słonko moje,
Że ja w blaskach twoich zachmurzona stoję;
Nie miejże urazy, słonko brylantowe,
Że ja mam łzy w oczach i schyloną głowę.

Ty chodzisz po niebie, po błękitnem niebie,
Złote chmurki biją gościniec dla ciebie,
Zorza cię obrzuca różami jasnemi...
Ty chodzisz po niebie, ja — po smutnej ziemi.

Gdy oczy otworzysz, blaski dnia się złocą:
A ja wstałam czarną, bez rozświtu nocą...
Ty wiesz, że gdzie pójdziesz, weźmiesz swe promienie;
Ja, choć wołam: »światła!« niosę z sobą cienie.

Ty kąpiesz swe czoło w jasnym, cichym zdroju,
A ja myśl swą nurzam w falach niepokoju...
Ja rozświecam ciernie, ty rozświecasz róże;
Ty tylko pogodę, ja widziałam burze.