Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 062.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie podołają najwięksi mocarze...
Ja jestem siłą, co zniewagę karze...
Jam broń niewinnych i pomsta straszliwa,
Od której zbrodzień tajny dogorywa.

Nad popiołami zwyciężonych grodów
Otrząsam z skrzydeł nadzieje narodów,
Lecących w próżnię, jak wymietna plewa,
Którą wiatr przed się drażni i rozwiewa...
W bladych klęsk ślady postępuję krwawe,
Z nędznym skazańcem jedną dzielę ławę,
Na zgliszczach śpiewam Hiobowe pienia
I jestem czarną chorągwią zniszczenia.

Najbliższy Panu i najmilszy Panu,
Ja z perłą padam na dno oceanu
I z ciszą morską odbywam narady,
Których z przestrachem słucha sternik blady.

Nad bojowiskiem wyciągam ramiona,
Jestem modlitwą tego, który kona,
I jestem krzykiem matki, gdy przybieży
Odszukać syna wśród trupów żołnierzy,
I krew jej ścinam i wstrzymuję tętna,
I na niej żywej — trupa kładę piętna.
A przy kurhanie, co zamknął dzień czynu,
Ja staję w miejsce pomników, wawrzynu,
I tam, gdzie zimny dziejopis nie słucha,
Gwiazdom skon mężnych podaję do ucha.

Pod krzyżem Zbawcy, gdy wiara i miłość
Rzuciły w żalu Golgoty pochyłość,
Kiedy odchodził setnik do bram miasta,
Gdy włos stargany[1] wiązała niewiasta,

  1. Targanie włosów — wyraz bólu i rozpaczy, wiązanie — uspokojenia.