Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 347.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bo mi się zdaje, że znów byłbym żywy,
Po naszym chlebie i po naszej wodzie.
Ale że srodze struchlałe mam kości
Od wielkich żarów tych i od żałości...

...Więc trudne rzeczy są i podaremne,
Bym się stąd dostać przemógł za żywota,
Ale jak pomrę, to przez bory ciemne,
Przez morze pójdę, co wichrem się miota!
Pójdę i trafię pod chaty okienko...
Tak mi dopomóż Bóg i święta męko!
....................

...A teraz żegnam i kłaniam się pięknie,
Ojcze i matko, do samych wam kolan,
A jak tam nocą wiatr w kominie jęknie
I z niedogasłych skry rzucą się polan,
Albo jak dźwierze kto nocą zarusza,
To będę, matuś, ja i moja dusza.

...Żegnam już wszystkie życzliwe sąsiady
I całą naszą chudobę i pole;
Żegnam i grusze na miedzy i sady,
I żytnie brogi i zasiek w stodole,
I całą wioskę od płota do płota,
I kosę moją żegnam już i wrota.

... Teraz mi dajcie bić z wieży we dzwony,
Od wschodu słońca do zachodu słońca.
I niechaj będzie Chrystus pochwalony!
I ostaj z Bogiem, moja kochająca
Matuchno droga! I ty, ojcze miły.
I kłaniam wam się od mojej mogiły».
....................