Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 336.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

U mnie za jedno — ubogi, bogaty...
A toż ziemniaki[1] wy! My razem żyli
W korabiu! A i pośle[2] takoż — w lesie...
A żal, co ze mną nie byli w Odesie!» —

Nagle się zwrócił do mnie: — «Wy widzieli
Magiera? Onże popadł tu w pisarze[3].
A pisze listy, prośby, co kto każe...
Tak Żdżara przeciw. Czort to ich rozdzieli,
To znowu zetknie ich rogami. Taże[4]
Dawnoby który wisiał na powrozie,
Tylko że jeden zawsze siedzi w kozie,

To się nie mogą sięgnąć!» — Buchnął wrzawą
Śmiech aż po pułap, gdzie para szła z szklanek.
A my, jak siedli u stołów, tak ławą,
Gwarząc, przetrwali noc. Już szarzał ranek,
Sinej modrości bijący kurzawą
W okna gospody, gdy wyszli my w ganek,
Gdzie Opacz pilno wyliczał rachunek:
Osobno nocleg, osobno częstunek.

A rozświt złotniał coraz. Już na wschodzie
Zakwitły zorze różanością bladą,
Na morskich wyżach chybały się łodzie,
Z których rybacy nocą obierz kładą,
A mały wiater chodził se po wodzie
I poruchiwał fal drobnych gromadą,
Iż ono morze, w dwie strony wahane,
Raz złote widzi się, a raz — rumiane.

Nagle przyrosło wiatru. Machnął pióry,
Jękła przeciągle fala ciemniejąca,

  1. Ziemniaki (ros.) — ziomkowie, rodacy.
  2. Pośle ros.) — potem, później.
  3. ...popadł w pisarze (ros.) — został pisarzem.
  4. Taże (ros.) — przecież, jużci.