Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 263.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Walim. Prosto na rzekę walim śmiało.
Już się jej modrość mieni w złotolity
Pas, już go słońce gęsto szyje skrami,
Już potop ognia żywego przed nami.

Więc nam się serca podniosły, jak ptaki
Bystremi pióry lecące na wolę...
Chrząknął Lis, Bugaj posięgnął tabaki,
Jakby tuż własne ciągnęło się pole,
Miedze sadzone w ostróżki[1] i maki,
Grusze, szumiące w liść drobny topole,
Taka nas rześkość zdjęła, taka siła,
Jakby za rzeką zaraz — chata była.

A nikt nie wiedział, że ona wołana
Zbyt głośno przez naś śmierć, tuż wpobok kroczy,
I że w tych wielkich światłach, już od rana
Wytrzeszcza na nas ślepe swoje oczy.
A nikt nie wiedział, że w suche kolana
Chrzęści, schodząca ze skalnej uboczy,
I że te żwiry, co toczą się drogą,
Lecą i brzęczą — trącone jej nogą.

Jeden Horodziej zaczuł. Tedy skinie,
Rzekąc mi zcicha: — «Mój panie Balcerze,
Postójcie mało, bo jakoś mi ninie
Słąbo... Nie zdolę tak z wami iść w mierze»... —
Pojrzę z przestrachem, a jemu zapłynie
Lico mgłą jakby i już na się bierze
Zmierzch wieczny... Chcę cośrzec, dodać pociechy,
Lecz mi się tylko zatrzęsły te wiechy.

Tak krzyknę: — «Stać tam»! — Odwrócą się głowy,
A on, bieluśki, jak w kwieciu ta grusza,
Wzniósł ręce, modli się niememi słowy.
A jakiś górny wiatr — włos siwy rusza.

  1. Ostróżka — roślina z rodziny jaskrowatych.