Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 234.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ktoby nas widział! Ale nikt w tę stronę
Nie patrzał. Tylko ona straszna chwała
Zorzowych ogniów rzuciła nam w lica
Blask srogi, niby płonąca gromnica.

Chwilę stał naród, bo wszystkim się zdało,
Że jakieś wielkie głosy biją z borów...
Więc ten, to owy obróci się mało,
Zalśnie[1] od owych jarzęcych kolorów,
Któremi niskie słońce pnie dzierzgało
Bananów[2], pinjów, palmów, sykomorów,[3]
Czyniąc z nich, przez swą sprawę i robotę,
Na czarnych gęślach puszczy — struny złote.

A choć tam dokół pustka była głucha,
Wyraźniem widział, jak na struny one
Kładą się ręce Zorzowego Ducha,
Co ma wpół złote szaty, wpół czerwone.
Trącił, a oto pieśń puszczy wybucha
W strzelistych głosów górną antyfonę...[4]
Drzewa dostają skrzydeł, chwieją pióry,
I w ogniach stoją, jak anielskie chóry.

Tak się ta puszcza przed nami rozwarła
W pośledniej[5] chwili tej, jak skarbca wieko.
A co nas pierwej męką prawie zżarła,
Teraz, kiedy my od niej szli daleko,
Gwałtem się oczu naszych tam naparła,
Co prawie krwią już, a nie łzami cieką,

  1. Zalśnąć — nieco oślepnąć, być rażony blaskiem.
  2. Banan — roślina podzwrotnikowa o podziemnej łodydze i olbrzymich liściach.
  3. Sykomora — drzewo z rodziny chlebowatych, figowiec; ...pinjów, palmów, sykomorów — 2 przyp. l. mn. przez naśladownictwo gwary ludowej.
  4. Antyfona (gr.) — śpiew, odpowiadający innemu śpiewowi, kapłana i ludu, lub dwóch chórów kościelnych.
  5. Pośledni — ostatni.