Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 140.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Że nim wyłożył żywot, już mu z pola
Umknęli insi, a on te obroki
Ku sobie zgarniał, co w zęby popadło...
Taki otchłaniec był z niego na jadło.

— «Tęgi łeb, kto tę zmyślił Brazyliją!
Riumkę[1] za jego, wot, wypiłbym zdrowie.
Nikt mi z przykazem nie stoi nad szyją,
Chcę — śpię, chcę — nie śpię i wszy biję w głowie.
Psy mi te czarne warzą, miskę myją,
Ja tabak kurzę, i co mi kto powie?
Barak — wot, głupość, gdy sytno w baraku...
Tak dawaj, brat mój, na riumkę haraku!»

Raz — nic. A drugi — utrafił im w sedno.
Dalej mu rzucać na rękę trojaki...
Wypatroszyli kaletkę niejedną,
Krzyk, bijatyka, przekleństwa, siniaki...
To nieraz gwiazdy na niebie już bledną,
A ci wichrują i grają w kułaki.
Nie wszyscyć. — Ale że była garść tęga,
Których tak w błoto wnurzyła mitręga.

Gdybyż wieść jaka, jakowa nowina,
Że się to nasze czekanie skończyło,
Że już stąd idziem precz, że się naczyna
Żądany żywot z siekierą a z piłą
Że pług już dla nas granice zarzyna!...
Nic! Tak przyciśli nas, jakby mogiłą.
Strażnika pytać? — To tylko rozłoży
Te ręce: «Nie wiem... Nikt nie wie... Gniew boży» —

Ale Sekura Paweł tak sumował:[2]
— «Co za mamona[3] na oczy mi padła,

  1. Riumka (ros.) — kieliszek.
  2. Sumować (gw.) — zamyślać się, łamać sobie głowę, martwić się, narzekać.
  3. Mamona (gw.) — omamienie, obłęd, ślepota.