Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 133.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Małpeczka owa też, iż była młoda,
Prędko odwykła na swojej poprędze
Od lasu, bawiąc nas swą szpetną gębą.
Ta wielką odtąd przyjaźń miała z Ziębą.
................


V.


A lud na duchu omdlał. Te krainy
Wrzące hart biorą od kęska do kęska[1].
Człek nie z żelaza, lecz z miętkiej jest gliny,
Ledwo się w którym ta moc najdzie męska,
By w dobrej sile złe przetrwał godziny.
A tak dwuraźna tam biła w nas klęska:
Bo czas ubiegał, i duch za nim w ślady,
A na obojgo nie widział nikt rady.

Jednych do żółci burzyło to prawie,
I o tych najmniej nie miałem kłopotu.
Insi szli chętnie ku łacnej tej strawie,
Ku zleniałemu onemu żywotu.
Lud mułem obślizł, jak pień legły w stawie.
Żadnej w nim sprawy[2], żadnego nawrotu![3]
Więc myślę, że jest lepszy głód i wojna,
Mór nawet, niż ta bagnistość spokojna.

Tylko niewiasty (dawno było trzeba
Słówko mi przerzec choć o tym narodzie!)
Obeszłe rosą łez, gdzieś w siność nieba
Wpatrzone, trwały cierpliwie o głodzie,
Kęskiem nadziei żywiące się chleba,
Już wybiegają troskami poprzodzie

  1. ... od kęska do kęska (gw.) — potrosze, zwolna, pomału.
  2. Sprawa — sprawność, zdatność do działania.
  3. Nawrot — porzucenie niewłaściwej drogi, poprawa.