Patrzę, ogromny szlachcic z kością suchą
Podnosi głowę, bo leżał był plackiem,
I wali w piersi kułakiem, aż głucho.
Przy nim wyrostek z wejrzeniem junackiem;
Ten w taratatkę[1] odziany był siną,
Stary zaś w kaptur i w płaszcz z peleryną.
Zrozum nie widział z pod tego habita[2],
Jak nos krogulczy z wąsami siwemi.
Aż błysnął twarzą. Ta była poryta
W brózdy i łzami świecąca wielkiemi.
Wtem garść koścista synowski kark chwyta,
Zniża go, łamie i ciśnie do ziemi;
«Tu dziękuj Bogu, że cię wyratował.
Tu, smyku, krzyżem padaj!» — padł na pował.
Nuż Magier w wąsy dąć, a gębą puhać:[3]
— «A publikanin!...[4] A celnik!... Patrz, Wasze!»
Lecz nie czas było mi patrzeć, ni słuchać,
Bo nas ścisk naparł i zmieszał, jak kaszę.
A tu już nasi poczęli się zgruchać,
Obsiadać ławy, by wróble poddasze,
I radzić. Co? Jak? — Niewielem miarkował,
Ale że Opacz okrutnie rajcował.
Aż buchło, jako war z kotła: — »A co to?...
To po nas okręt dosłała królowa,[5]
A tu go obcą zapchali hołotą?...»
— «Nie strzyma! Musi do dna! tu połowa
- ↑ Taratatka — kapota do kolan z potrzebami szmuklerskiemi.
- ↑ Habit (z łać.) — odzienie, suknia.
- ↑ Puhać —wydawać głos właściwy puhaczom, krzyczeć głośno.
- ↑ Publikanin (łać.) — u Rzymian dzierżawca dochodów publicznych; przen. zdzierca.
- ↑ ... królowa — angielska, «Anglicka», jak ją nazywali emigranci, uwierzywszy kłamliwym opowiadaniom niesumiennych ajentów brazylijskich.