Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 023.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I znów ci serce, jak piłka, wyskoczy,
I znów się porwiesz — i nic. To cię właśnie
Tak zamdli, tak cię zanudzi, zamroczy,
Że drugi dobrze za północ nie zaśnie,
I wzdycha tylko i pot z niego kapie,
I słucha, jak w tym parze[1] ciżba chrapie.

Ledwo nad ranem ustała ta zmora,
I zaraz mnie też przychwycił sen tęgi.
I ot mi w oczach stanęły, jak wczora,
Miasteczko, kuźnia, kowadło, obcęgi...
Słucham — z łąk leci gęganie gęsiora,
Patrzę — chłop szkapie przyciąga popręgi,
Jasiek w miech dyma, lśnią w słońcu ufnale,
A ja w podkowę, co siły mam — walę.

Hej! Niejeden tam śnić musiał tej nocy
O chacie, o tym zagonie, o rodzie...
Stękały chłopy, jak w ciężkiej niemocy,
Insze zaś w głos się śmiały, by przy miodzie.
Niejedna baba skoczyła, jak z procy,
Gdy ostrzej chybło pudlisko na wodzie;
Wzdychań, pokrzyków niemało tam było —
Tak nas to morze, jak wino, spoiło.

Dzieciątka, tylko pośpiły się ciche,
Jakby się nigdy przebudzić nie chciały.
Pisklęta one bezpióre i liche,
Gdzie które padło, jak padło, tak spały.
Człowiek, choć we śnie, a różną ma pychę
I różną żądość[2]; a taki ptak biały
Mógłby na piersiach Chrystusa spać Pana,
Jako rzeczonem jest o głowie Jana[3].
............


  1. Par (gw.) — gorąco, zaduch.
  2. Żądość — pożądanie, pragnienie.
  3. Ś. Jana ewangelisty; por. ew. ś. Jana XIII, 23: A był jeden z uczniów jego, który się był położył na łonie Jezusowem...