Strona:PL Luksemburg - W obronie narodowości.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wówczas też partya katolicka występowała przeciw rządowi, przeciw ciemiężeniu ludu przez wielkie podatki, cła i pobór wojskowy, również przeciw wszelkim prześladowaniom sumienia, języka i narodowości. Wówczas Centrum i polską sprawę goręcej broniło, bo jak to mówią głodny głodnego, a bity bitego najlepiej zrozumie. Kiedy katolicy niemieccy na własnej skórze poczuli co to znaczy prześladowanie rządowe i ucisk i niesprawiedliwość, to i na ucisk Polaków czułe mieli serce.
Ale czasy się zmieniły; kulturkampf razem z jego twórcą Bismarckiem licho wzięło. Rząd zrozumiał, że przez prześladowanie katolików tylko ich skupił i wzmocnił i wrogami sobie uczynił. Dziś partya katolicka, jak już rzekliśmy, jest najsilniejszą w parlamencie niemieckim, rząd musi przed nią tańczyć jak niedźwiadek na kiju, i prześladowania katolicyzmu ustały, a nawet przebąkują gazety, że pozwolą niedługo OO. Jezuitom wrócić do Niemiec. Ale jakże zmieniła się przez te okoliczności partya katolicka! Kiedy skończył się ucisk katolicyzmu, kiedy własna skóra już nie boli, to i cudze krzywdy przestały centrowców obchodzić. W tej pstrej mięszaninie warstw i stanów, która stanowi partyę katolicką, górę biorą coraz bardziej magnaci, przemysłowcy, słowem pasożyty i zacofańcy. Cała też polityka Centrum inną przybiera postać. W kąt poszła litość i opieka nad ubogim ludem roboczym, w kąt poszła też opieka nad Polakami. Dziś partya katolicka głosuje w parlamencie za powiększeniem ceł, to jest za podrożeniem żywności, wymyśla jeszcze sama nowe podatki na ludność, głosuje za powiększeniem żołnierza i floty w „kochanej ojczyźnie niemieckiej“, a o Polakach prawie zapomniała i robi im tylko od czasu do czasu wdzięczną minkę, aby ich na pasku prowadzić, aby posłowie polscy słuchali w parlamencie komendy centrowej jak dawniej. Obrona katolicyzmu stała się dla Centrum teraz już tylko wyblakłym szyldem firmowym, pustym frazesem, a szydło wylazło z worka i pokazało, że partya złożona z magnatów-grafów i z milionerów-przemysłowców nie może być obrończynią uciśnionych i słabych. Dawniej centrowcy byli wrogami rządu niemieckiego a przyjaciołmi ludu, dziś są przyjaciołmi rządu a ludu wrogami. To powinien nareszcie i nasz lud polski zrozumieć i przestać się trzymać klamki partyi katolików na zasadzie dawnych czasów, które minęły bezpowrotnie.
Nie znajdziemy więc obrony w żadnej z wymienionych partyi niemieckich. Owszem, jeżeli rząd niemiecki, jeśli ministrowie pruscy pozwalają sobie tak otwarcie prześladować Polaków, a zgraja hakatystów odważa się głośno ujadać na nas, to za to odpowiedzialność niosą właśnie te wszystkie klasy niemieckiego narodu, które bądź poklaskiem swoim, bądź milczeniem, bądź obłudną obroną polskości podtrzymują tylko ucisk germanizacyjny. Ich to wina, że rząd ośmiela się traktować trzy miliony niemieckich obywateli jak istoty niższego rzędu, którym nawet mowy własnej mieć i jak to mówią, nawet Boga chwalić po