Strona:PL Lord Lister -89- Tajemnicza dama.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Byłem i na to przygotowany — rzekł Raffles.
Usiadł przy biurku... Leżała na nim niewielka teczka i rozpoczęty list. Mimowoli Raffles rzucił okiem na pierwsze słowa tego listu.
Najjukochańsza Dorrit“ — przeczytał.
Raffles zawahał się przez chwilę... Jane spostrzegła to i zbliżywszy się do biurka z uśmiechem, wydarła z bloku pierwszą stronicę, na której napisany był list.
Spojrzała przy tym ukradkiem na swego męża, który na szczęście nie zauważył tego incydentu.
Raffles zrozumiał odrazu, że Harry nie powinien był wiedzieć o istnieniu tego listu.
— Nie wiem, jak mam panu wyrazić moją wdzięczność — rzekł kompozytor.
— Najlepiej będzie, jeśli przestaniemy o tym wogóle mówić... Trzeba wysiłki nasze skierować na to, aby wystawienie pańskiej opery stało się sensacją sezonu... — odparł Raffles szybko, wypisując czek na bardzo wysoką sumę.
Położył czek na biurku, odbył krótką naradę z kompozytorem i w chwilę po tym opuścił skromne mieszkanie młodego małżeństwa.
Na dole zatrzymał się zamyślony.
Kim była owa tajemnicza Dorrit? Dlaczego Jane tak skwapliwie ukryła list? Dlaczego zaczerwieniła się tak gwałtownie, chcąc za wszelką cenę ukryć przed wzrokiem męża ów nieszczęsny list? Czy istotnie opowiedziała Harremu całę prawdę o wypadkach ostatniej nocy? Czy nie zdziwił się, że nie pozostała na noc u ciotki Serafiny, a powróciła nad ranem do domu, narażając się na przeziębienie? Czy nie zadał sobie pytania, dlaczego nie zatelefonowała, aby go uspokoić, z najbliższego automatu lub komisariatu policji?
Ale niedługo dręczył się tymi pytaniami.
Wsiadł do auta i rzucił szoferowi adres owej poczciwej starej damy, do której wczoraj zaprowadził Jane Doherty.
Auto zatrzymało się przed skromnym domem. Raffles szybko wbiegł po schodach na pierwsze piętro i w chwilę po tym znalazł się przed obliczem zdziwionej i przerażonej nieco staruszki.
— Proszę mi nie brać za złe, że ośmielam się niepokoić panią o tak wczesnej porze — rzekł, kłaniając się uprzejmie. — Ale z uwagi na dochodzenie policyjne, konieczne jest dokładne ustalenie, o której godzinie siostrzenica pani opuściła wczoraj ten dom?
Staruszka drgnęła i wyjąkała niepewnym głosem:
— To było o godzinie wpół do czwartej...
— Czy jest pani tego pewna? — rzekł Raffles, nie wierząc własnym uszom. — Czy aby nie trochę wcześniej?
— Z całą pewnością nie... Raczej parę minut później... Jestem tego zupełnie pewna, bo spojrzałam wówczas na zegarek.
— Czy zawołała pani auto?
— Nie... Siostrzenica nie pozwoliła mi, mówiąc, że z pewnością znajdzie taksówkę na ulicy.
— Czy odrazu wsiadła do taksówki?
— Tak... Gdy schodziła ze schodów słyszałam, że jakieś auto zajechało przed dom i zatrzymało się gdzieś w pobliżu...
— Może pytanie moje wyda się pani niewłaściwe, ale chciałbym wiedzieć, czy siostrzenica przebrała się przed wyjściem?
— Skąd znowu?.. Jej ubranie było jeszcze zupełnie mokre...
— Czy miała tu może swoje futro nurkowe?
Stara dama spojrzała na niego ze zdziwieniem.
— Przepraszam... Zdaje się, że nie dosłyszałam? Czy chodzi panu o moje futro? Mam jedno w szafie, pochodzące jeszcze z roku 1877, ale zupełnie nie do użycia... Wówczas nosiło się krynoliny... Innego futra tu nie było!
— Czy siostrzenica pani wyszła na ulicę w tym samym stroju, który pani jej dała?
— Oczywiście... Owinęłam ją jeszcze moim starym szalem... Wyglądała dość zabawnie...
Raffles przywykł w swym życiu do rozmaitych dziwnych sytuacji, lecz ta, w której się znalazł obecnie, denerwowała go więcej, niż inne. Nie rozumiał, co to wszystko razem miało znaczyć. Czyżby owej nocy każdy zegar wskazywał inaczej czas?
Jeżeli Jane rzeczywiście opuściła mieszkanie o godzinie wpół do czwartej, to jak mogła o wpół do trzeciej znajdować się przed drzwiami willi Beewatera?
Raffles spojrzał badawczo na staruszkę. Był dobrym fizjonomistą i wiedział, że te poczciwe stare oczy i ta poorana zmarszczkami, dobrotliwa twarz nie potrafią kłamać.
Raffles pożegnał się i szybko opuścił mieszkanie ciotki Serafiny. Był zdecydowany za wszelką cenę odnaleźć klucz do tej niezwykłej zagadki..Przypomniał sobie błękitne auto i odszukał w notesie jego numer. W chwilę później wchodził już do urzędu rejestracji pojazdów mechanicznych. Uprzejmy urzędnik pomógł mu w odnalezieniu interesujących go szczegółów.
Auto zarejestrowane było na nazwisko niejakiej pani Duplesis. Zapisał sobie adres tej pani... Znów nie wiedział co miał o tym myśleć... Pani Duplesis mogła równie dobrze sprzedać swe auto, a nowonabywca umyślnie czy też z niedbalstwa mógł nie zawiadomić o tym urzędu.
Dawno już minęła pora obiadu. Raffles nie czuł głodu. Opanowany jedną myślą, udał się wprost na Kingsway Blots Mansion, gdzie mieszkać miała pani Duplesis.
Był to nowoczesny dom czynszowy. Przypadek sprzyjał mu wyraźnie. W chwili, gdy zbliżał się do drzwi wejściowych, zajechała wielka błękitna limuzyna i opisawszy zręczny łuk zatrzymała się cicho w miejscu.
Drzwi otwarły się i ukazała się w nich młoda, wytwornie ubrana kobieta. Przez krótką chwilę zatrzymała się na chodniku, wciągając rękawiczki. W jasnym świetle południowego słońca szczegóły jej eleganckiej postaci rysowały się wyraźnie. Wsiadła do auta, które ruszyło naprzód.
Raffles zaczekał chwilę, aż auto zniknęło mu z oczu, po czym przeszedł na drugą stronę ulicy. W pobliskim sklepie z wyrobami tytoniowymi znalazł telefon. Zajrzał do spisu abonentów i nakręcił numer.
— Czy to pani Doherty?... Tak, tu mówi Larington... Nie, tym razem nie mam żadnego interesu... Poprostu chciałem się dowiedzieć o pani zdrowie... Pilnuje pani męża?... Doskonale... Mam nadzieję, że jutro będę mógł państwu złożyć wizytę... Ha... ha... Dlaczego się śmieję?... Nie mogę się, niestety, powstrzymać od tego... Przed chwilą wydarzyła mi się arcyzabawna historia...

„Nad brzegiem Nilu“

Harry Doherty zabrał się do opracowywania swej opery z takim zapałem, że w niespełna tydzień poszczególne partie zostały przepisane i można już było rozpocząć próby.