Strona:PL Lord Lister -88- Tajny dokument.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wysokości około trzech metrów od ziemi. Tuż pod oknami zieleniły się gęste krzaki, które trochę dalej ustępowały miejsca cienistej, wysadzanej drzewami, alei. Aleja ta wiodła w stronę rzeki, od której ogród oddzielony był zwykłym, niewysokim płotem. Furtka stała zawsze otworem. Ścieżka ta stanowiła ulubioną dróżkę gości, którzy uprawiali z zapałem rybołóstwo. Raffles znał ją dokładnie.
Sprawdziwszy, że wszystko jest w porządku, Raffles zszedł na dół do pokoju gościnnego, gdzie podłoga wysypana była jasnym piaskiem. Do stołu podawała córka gospodarza, żywa, ciemnooka, dziewczyna. Po obiedzie Raffles wrócił do swego pokoju. Wyjął z kieszeni zaproszenie na bal do lady Wolwerton. Na zaproszeniu tym widniało nazwisko Archibalda Mayflowera z małżonką... Zaproszenie było autentyczne. Raffles zaopatrzył się w nie dzięki swemu sprytowi. Wiedział bowiem, że państwo Mayflower nie będą mogli skorzystać z zaproszenia i przeto postanowił przeobrazić się w postać pana Archibalda.
Sprawa małżonki przedstawiała się trochę trudniej. Początkowo zamierzał skłonić Branda, aby przebrał się za zacną damę, lecz rychło porzucił ten zamiar. Biedny Charley nienawidził tego rodzaju ról. Poza tym należało porzucić tę myśl jeszcze i z innego względu. Charley bowiem niczym nie przypominał zacnej małżonki pana Archibalda, kobiety pulchnej, niskiej i czarnookiej... Natomiast dziwnym zbiegiem okoliczności, Raffles podobny był trochę do Archibalda Mayflowera. Byli tego samego wzrostu, mieli te same szare oczy i zdecydowane rysy twarzy. Reszty dokonał prawdziwy artyzm Rafflesa w dziedzinie charakteryzacji.
Ponieważ Mayflower był o dziesięć lat starszy od Tajemniczego Nieznajomego, Raffles doprawił sobie siwe bokobrody, jakie rzadko spotyka się już nawet w Anglii, przyciemnił twarz jakimś płynem, i przypruszył włosy siwizną. Kilku zręcznymi pociągnięciami ołówka zmienił wyraz oczu i osnuł je leciutką siecią zmarszczek. Był gotów. Całości dopełnił monokl w ciemnej oprawie i warstewka złota na lewym siekaczu. Raffles bowiem zapamiętał sobie, że Archibald Mayflower miał jeden złoty ząb. Preobrażony w ten sposób, Raffles mógł bez obawy stanąć przed obliczem lady Wolwerton. Brata jej, hrabiego Drexlera, nie musiał się obawiać, wiedział bowiem, że stary dyplomata nigdy w życiu nie widział Archibalda Mayflowera. Postanowił w każdym jednak razie niezbyt wystawiać się na światło dzienne i na widok publiczny.
Raffles starał się usilnie o to, aby otrzymać zaproszenie na pobyt w zamku. Usiłowania te jednak spełzły na niczym. Lady Wolwerton zaprosiła bowiem na czas dłuższy tylko kilkanaście osób z pośród swych najserdeczniejszych znajomych. Reszta miała tylko wziąć udział w zabawie ogrodowej.
Okoliczność ta, jakkolwiek utrudniała mu wykonanie planu, dawała jednak pewność, że Archibald Mayflower nie należał do najbliższego grona pani domu.
— Trzeba będzie załatwić wszystko w ciągu jednego wieczora — uśmiechnął się Raffles, poprawiając na sobie smoking.
Postanowił udać się do zamku drogą wiodącą od strony szosy, nie wszyscy bowiem goście przyjeżdżali łodziami. Część zajeżdżała autami, zostawiając swe maszyny u bram parku. Lord Lister alias Raffles w kilka minut później opuścił zajazd.

W nocy o godzinie dwunastej

Raffles minął bramę parkową i udał się w stronę pałacu.
Tuż opodal wejścia, stało dwóch lokai w liberiach. Jeden z nich uprzejmym głosem poprosił o okazanie zaproszenia. Raffles wyciągnął kartę i z obojętną miną podał ją służącemu, który ukłonił się z szacunkiem. Raffles skierował się w stronę bocznego skrzydła pałacu, okrążył je i znalazł się na wielkim trawniku, schodzącym w stronę rzeki.
Lady Wolwerton stała na tarasie. Na widok Rafflesa, wyszła mu na spotkanie. Sposób powitania świadczył o tym, że Mayflowerowie byli dobrymi przyjaciółmi pani domu.
Raffles z niepokojem śledził wyraz jej twarzy: Nie było na niej jednak ani śladu zdumienia.
Przybywa pan później od innych gości, Mayflower? — rzekła na powitanie. — Czemu to przypisać? Gdzież pańska żona? Nie pozostawił jej chyba pan w domu...
— Bardzo mi przykro, mylady, — ale żona prosiła, abym wytłumaczył jej nieobecność. Bezpośrednio przed projektowanym wyjazdem zasłabła i pozostała w domu.
— Mam nadzieję, że to nic poważnego? — zapytała lady z niepokojem w głosie.
— O, nie... Rozumie się, że nie zostawiłbym jej wówczas samej. Zuzanna prosiła mnie, abym sam pojechał... Mówiła, że nie należy opuszczać tak doskonałej okazji, jaką jest bal ogrodowy u pani, mylady.
W tej samej chwili ukazał się na tarasie sześćdziesięcioletni mężczyzna, trzymający się krzepko i uderzająco podobny do pani domu. Nie trudno było odgadnąć, że był to hrabia Drexler. Raffles widział go już kiedyś na wyścigach. Z przyjemnością przyglądał się szlachetnym rysom jego twarzy, gęstej, siwej czuprynie i bystrym szarym oczom.
— Pan Mayflower znakomity król giełdy. — mój brat, hrabia Drexler — przedstawiła lady obu panów.
Hrabia Drexler robił wrażenie człowieka zaabsorbowanego jakąś poważną kwestią... Spojrzenie jego jasnych oczu było jakieś dalekie, a ruchy, rąk zdradzały pewną nerwowość.
Niedługo zastanawiał się Raffles nad przyczynami zdenerwowania hrabiego. Przypomniał sobie pogłoski z przed kilku dniami, obiegające cały Londyn. Mówiło się mianowicie o tym, że wkrótce ma być podpisany traktat morski, który nie dotyczył tylko spraw marynarki wojskowej, ale również doniosłych problemów gospodarczych. Stąd też ogólne zaciekawienie dokoła tej sprawy. Wprawdzie rząd angielski zaprzeczył obiegającym miasto pogłoskom, tym nie mniej wszyscy wiedzieli doskonale, że zawarcie traktatu jest już sprawą najbliższych dni. Projekt przekazano obecnie do zaopinjowania jakiejś wysoko postawionej osobistości w ministerstwie marynarki. Nic też dziwnego, że nasz hrabia musiał być zaabsorbowany sprawą, która interesowała wszystkich Anglików, a przede wszystkim ludzi, stojących na czele marynarki wojennej.
W rozmowie z hrabią, Raffles wystrzegał się najlżejszej na ten temat aluzji. Zbyt mało znali się bowiem, aby sobie na takie rozmowy pozwolić. Wkrótce okrążyła ich grupa pań... Raffles przekonał się na własnej skórze, że Mayfower posiadał wielu przyjaciół i znajomych wśród gości lady Wolwerton... Okazało się również, że był on zna-