Szef policji Scotland Yardu zamyślił się. Nie rozumiał, dlaczego wszyscy wybuchają śmiechem na samo wspomnienie o tym, że Baxter się żeni.
W jakim celu powziął pan to postanowienie?
Szef Scotland Yardu połknął haczyk i opowiedział Marholmowi swoje kłopoty gospodarskie z Angeliką i dzisiejszą poranną sceną.
— Rozumiem — odparł Marhlom — Może pan to załatwić jak najszybciej.
Baxter potrząsnął głową.
— Gdybym tylko znalazł jakąś kobietę, któraby mi przypadła do gustu? Nie mam jednak znajomości i nie wiem w jaki sposób poznaje się przyzwoite kobiety.
Marholm wiedział, że jego zwierzchnik jest jednym z najgorętszych zwolenników nocnych zabaw. Otworzył szeroko oczy:
— Jakto? pan nie ma znajomości? Poznaje pan przecież co noc jakąś inną damę.
Baxter zmarszczył wściekle brwi.
— Nie opowiadajcie głupstw, Marholm Nikt się z takimi damami nie żeni! Jestem przecież inspektorem policji. Muszę szukać kobiety o nienagannej przeszłości.
— Takich oczywiście pan nie zna — zaśmiał się Marholm. — Spotyka pana zasłużona kara. Do końca dni swoich zostanie pan kawalerem, skazanym na towarzystwo Angeliki.
Baxter chciał się na niego rzucić.
To nie temat do żartów, idioto — huknął groźnym tonem.
— Do żartów? — powtórzył Marholm. — Widziałem waszą gospodynię. Jeśli idzie o kobietę o nienagannej przeszłości, dałbym sobie rękę uciąć, że Angelika jest jej ideałem. Kiedy jest się tak potwornie brzydką i w dodatku leniwą jak ona, można być pewnym zachowania swej cnoty aż do stu lat.
— Poniewasz nie umiesz rozmawiać rozsądnie, zabierz się lepiej do swych sprawozdań.
— Momencik szefie: mam wrażenie, że zostałem źle zrozumiany. Mam zamiar zrobić panu pewną propozycję. Wskażę panu odpowiednią kobietę.
Rozparł się w krześle i spojrzał z góry na Baxtera.
— Jak chcesz to urządzić?
— Bardzo prosto — odparł Marholm niedbale. Ponieważ nie zna pan żadnej odpowiedniej kobiety, trzeba dać ogłoszenie matrymonialne do „Timesa“.
— Ogłoszenie? — powtórzył jak echo Baxter. — Boję się, że można tu grubo wpaść.
— Raz więcej, raz mniej, to już nie stanowi różnicy — odparł sekretarz drwiąco. Trzeba to urządzić w ten sposób, aby ogłoszenie wyglądało poważnie i nie zakrawało na studencki kawał. Na początek możemy wybrać coś takiego: szef policji jednego z największych miast angielskich i t. d. i t. d. W tytule napiszemy: „Okazja“. Z pewnością osiągniemy pożądany efekt!
Baxter nie dosłyszał ostatniej propozycji. Założył nogę na nogę i zapalił nowe cygaro.
— Nie potrafisz zdobyć się na szacunek, należny twym przełożonym, Marholm — rzekł. — Cóż to znaczy: „szef policji jednego z największych miast angielskich“? Jestem szefem policji londyńskiej i w konsekwencji posiadam stanowisko wyższe, niż szefowie policji w Manchester, Southampton i innych miastach. Inspektor generalnej policji Londynu... Jest tylko jeden taki w całym Imperium Brytyjskim, a tym jedynym człowiekiem jestem właśnie ja. Dlatego też w ogłoszeniu powinno być wyraźnie nadmienione, aby nikt nie miał wątpliwości co do kwalifikacji mojej osoby.
— Byłoby to skończoną głu... Przepraszam, chciałem powiedzieć nieostrożnością. Proszę pomyśleć o tysiącach ludzi, którzy pana nienawidzą i którzy skorzystaliby z nadarzającej się okazji, aby spłatać panu złośliwego figla.
Baxter nie dał jednak przekonać się swemu podwładnemu.
— Wszyscy ci ludzie nic nie mogą zrobić — rzekł z arogancją. — Zbyt bowiem silnie obawiają się, abym nie zajął się nimi.
Marholm wzruszył ramionami.
— Może ma pan rację... Choć zrobiłbym w każdym razie jeden wyjątek.
— Dla kogo? — Zapytał Baxter.
Marholm zamilkł po czym rzucił jedno słowo,
— Dla Rafflesa!
— Szef Scotland Yardu skrzywił się, jakby mu ktoś nadepnął na odcisk.
— Powiedziałem już tysiąc razy, Marholm, aby w mojej obecności nie wymieniać nazwiska tego łotra, rozbójnika, włamywacza i łobuza... Mimo to korzystasz z każdej okazji, aby je wspomnieć z lubością.
Marholm spojrzał na swego szefa z niewinną minką:
— Zabiorę się do ułożenia ogłoszenia.
Pochylił się nad swym biurkiem i po dziesięciu minutach wręczył Baxterowi ogłoszenie:
Inspektor policji jednego z największych miast angielskich pragnie z powodu braku znajomości wśród kobiet znaleźć tą drogą panią, któraby potrafiła ocenić szczęście dzielenia życia z człowiekiem, obdarzonym wszelkimi zaszczytami oraz zaletami moralnymi, intelekktualnymi i fizycznymi, a znajdującym się ponadto na wybitnym stanowisku społecznym. Warunki konieczne: bogactwo, młodość, piękność, niewinność i tytuł. Panie, odpowiadające powyższym warunkom, któreby uważały się za godne współżycia z wyjątkową jednostką, zechcą złożyć oferty wraz z dowodami spełnienia warunków w administracji dziennika dla Pchły. Należy załączyć znaczek na odpowiedź.
Baxter z prawdziwą przyjemnością odczytał kilka razy to ogłoszenie.
— Doskonale, Marholm — rzekł kładąc ogłoszenie na swym biurku. — Ustęp z załączeniem marki na odpowiedź zrobi z pewnością doskonałe wrażenie, ponieważ każdy zda sobie sprawę, że jestem człowiekiem oszczędnym a nie utracjuszem.
Marholm uśmiechnął się z zadowoleniem.
— Czy jednak „Pchła“ nie jest emblematem zbyt wulgarnym?
— Nie możemy podać cyfry, gdyż całe ogłoszenie będzie wyglądało na blagę.
— Czy nie mógłbyś naprzykład podać swego własnego nazwiska? — zapytał łagodnie Baxter.
— Marholm podskoczył na swym krześle.
— Moje nazwisko w ogłoszeniu matrymonialnym? Nic z tego. Nie zna pan mojej żony? — Gdyby na nieszczęście przeczytała to, z pewnością