Strona:PL Lord Lister -14- Agencja matrymonialna.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dła godnie. Na przyszłe wasze gniazdko proponuję wynajęcie wygodnej willi w okolicach Strandu.
Baxter znajdował się w siódmym niebie. Nigdy w życiu nie śmiał nawet marzyć o podobnej przyszłości. Przypominał sobie nędzne mieszkanie na drugim piętrze przy Manchester Street, mieszkanie całkiem nieodpowiednie dla osoby tego pokroju co Baxter. W myślach budował już plany jaknajrozsądniejszego i najprzyjemniejszego zużycia miljona funtów sterlingów: wynajmie stałą lożę w teatrze, zapisze się na członka Strand-Clubu, kupi maszynę... może nawet Rolls-Royce, a dalej yacht dwukominowy, willę w Cannes...
Jedna rzecz nie przedstawiała dlań najmniejszej wątpliwości: on, Baxter, miał niewątpliwie stać się w Anglii jedną z najważniejszych figur. Lord Kennigton, którego ród sięgał siedmiuset lat wstecz, wyjedna z pewnością u króla tytuł szlachecki dla swego zięcia. Baron James Baxter, pan na Kennington i Dundley Castle — dźwięczało w jego uchu!
Mabel pracowała paluszkami tak szybko, że Baxterowi migało w oczach. Wstał i pożegnał się. Ponieważ był w doskonałym humorze, wypił parę whisky w pobliskim barze i udał się do jednego z dobrze mu znanych lokali, nie cieszących się zbyt dobrą opinią.



∗             ∗


Po jego wyjściu stary lord i jego córka wybuchnęli śmiechem. Miss Mabel uniosła wysoko suknię i poczęła tańczyć dzikiego foxtrota. Stary lord rozparł się w fotelu i zapalił papierosa.
— A więc, Charley, jak ci się podoba twój narzeczony?
— Wspaniały, Edwardzie. Czyś zauważył jakim pełnym godności krokiem wychodził z naszego salonu? Miałem ochotę dać mu na pożegnanie porządnego kopniaka.
— Jesteś najdziwniejszą narzeczoną, jaką widziałem w życiu! Inna na twym miejscu weszłaby do swego pokoju i marzyłaby o rozmowie prowadzonej przed chwilą. Ty zaś unosisz suknię, tańczysz foxtrotta i masz zamiar kopać swego narzeczonego.
— Czy wiesz, Edwardzie, że to wspaniała historia z tymi lekcjami rozmowy na migi. To prawdziwy wirtuoz! Nic nie zrozumiałam z tego, co ci powiedział. Szkoda, że ta wspaniała zabawa będzie się musiała wcześniej czy później skończyć!
— Oczywista — odparł Raffles — Nie można przecież przeciągać żartu aż do chwili ceremonii kościelnej względnie do aktu stanu cywilnego
— Nie wyobraża sobie, co się z nim później stanie. Obawiam się, że ulegnie atakowi apopleksji!
Raffles uśmiechnął się:
— Całkiem możliwe... Nie powinno nas to wprawiać w zakłopotanie. Najważniejszą rzeczą jest podniesienie polisy asekuracyjnej. Postaram się ją sprzedać jeszcze w ciągu dzisiejszego popołudnia lub też jutro. Biedactwo, stosuje się do wszelkich warunków postawionych mu przez jego Lordowską Wysokość Hrabiego Kenningtona!... Dureń — zapłacił nawet składki za pięć lat z góry!
— Nie wiem, jakie jeszcze kawały wypłatamy w przyszłości nieszczęsnemu Baxterowi — rzekł Charley — Trzeba jednak przyznać, że inspektor policji zdradza niesłychaną naiwność i głupotę. Pozwolić się tak nędznie oszukać wówczas, gdy mógłby w najłatwiejszy sposób zasięgnąć informacji.
— Przypuszczam, że utrzymuje się on na swym stanowisku dzięki wrodzonemu londyńczykom poczuciu honoru. Inaczej dawnoby już wyrzucili tego matołka. Jego miejsce powinienn objąć Marholm, człowiek zdolny i nieźle się orientujący. Myślę nad tym, jakby mu dopomóc.
— Twoje dobre serce miesza cię do nie twoich spraw, — rzekł Charley. — Opowiedz mi lepiej, jaki przebieg miała rozmowa twoja z dawną służącą Baxtera? Jakie otrzymałeś od niej informacje?
Lord zaciągnął się dymem z papierosa i odparł z uśmiechem:
— O, to całkiem niesłychana historia... Stara kwoka poczęła śpiewać hymny pochwalne na cześć Baxtera, wprawiając mnie w niesłychane zdumienie. Mimo to przyznała mi się, że porzuciła miejsce u Baxtera z powodu ostrej z nim sprzeczki. Dałbym chętnie sto funtów sterlingów, aby móc się dowiedzieć, czemu ta stara czarownica tak nagle zmieniła ton:
Zapanowało milczenie. Przerwał je po chwili Charley:
— Musimy dać ogłoszenie o mych zaręczynach z Baxterem w „Times‘ie“, ’ w „Morning Post“ i w „Daily Chronicle“ to jest we wszystkich najważniejszych dziennikach Londynu. Jestem pewien, że przynajmniej jeden z nich wpadnie w ręce służącej Baxtera. Musiał jej prawdopodobnie uczynić jakieś mgliste propozycje i baba ma nadzieję, że złapie sobie męża. W ten sposób najlepiej dowiemy się całej prawdy.



∗             ∗


Miss Brown z „Times‘em“ w ręce wtargnęła do pokoju swej siostry, śpiącej snem sprawiedliwych
— Wstańże, leniuszku — krzyknęła jej tuż nad uchem — Twój narzeczony to dobry gagatek...
Angelika obudziła się, ziewnęła szeroko, otworzyła jedno oko i nie bez trudu przewróciła się na drugi bok.
— Co się stało, Mery? Czego mnie budzisz o świcie?
— Twój narzeczony — to zwykły oszust matrymonialny, słyszysz? Jeśli nie wierzysz, przeczytaj sobie „Times‘a“. Inspektor policji Baxter bierze ślub pojutrze o godzinie piątej z panną Mabel Kennington, córką szkockiego lorda? Nawet mu w głowie nie powstała myśl ożenku z Angeliką Brown.
W małych oczkach Angeliki błysnęła wściekłość.
— Ten dureń... Łotr... Zbrodniarz — krzyczała, odziewając swe obfite kształty w kolorowe flanele. — Zapłaci mi za to wszystko.



∗             ∗


W wielkim hallu Cecil Hotelu lord Kennington i inspektor Baxter oczekiwali przybycia narzeczonej.
Na twarzy Baxtera malowało się wzruszenie, którego nie potrafił ukryć.
— Cóż się stało z pańską córką? — szepnął niecierpliwie, rzucając zaniepokojone spojrzenie w stronę drzwi.
— Zjawi się z pewnością za dwie minuty — rzekł lord spoglądając na zegarek — Punktualność jest jej największą zaletą.
— O, Wasza Wysokość, pańska córka posiada bardzo wiele innych cennych zalet..
— Oto i ona — przerwał mu lord — Punktualność jest grzecznością królów. Mabel Kennington miała na sobie wspaniałą pelerynę z lisów i wielki czarny kepelusz. Całe towarzystwo wsiadło do ka-