Strona:PL Lord Lister -14- Agencja matrymonialna.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na kanapie w prywatnym biurze Baxtera, w spokoju ducha oddał się ciekawej lekturze.

Niepożądany świadek

W salonie, wchodzącym w skład apartamentów zajętych przez starego lorda Kenningtona, siedział czcigodny szlachcic ze swą córką. Oboje palili doskonałe papierosy i rozmawiali w sposób nader ożywiony. Lady Mabel śmiała się głośno.
— To najkomiczniejsza sytuacja, w jakiej kiedykolwiek znalazłem się w mym życiu — oświadczył młody człowiek przebrany za pannę. — Chciałbym, aby najmilszy Baxter stracił swe stanowisko z miłości do mojego posagu. O, gdyby on wiedział...! Nie znalazłby odpowiedniej zemsty za ten nasz kawał.
Jego Wysokość lord Kennington strząsnął popiół z papierosa ruchem, który przypominał raczej ruch Rafflesa, niż poważnego szkockiego lorda —
— Ba... Gdyby Baxter wiedział! Ale do tego musiałby być bardziej sprytny. Możesz być spokojny. Ten poczciwy człowiek nie domyśla się niczego. Prawdopodobnie o niczym innym nie śni po nocach, jak o chwili, kiedy w trzy godziny po zawarciu małżeństwa otrzyma do ręki miljon funtów sterlingów w banknotach angielskich.
Zaśmiał się.
Miss Mabel założyła prowokująco nogę na nogę i odparła męskim głosem.
— To wspaniałe, Edwardzie, nadzwyczajne...
Stary lord podniósł palec do góry i rzekł ojcowskim tonem:
— „Ojcze“ nie Edwardzie, pamiętaj... Ponadto zechciej łaskawie zachowywać się przyzwoicie. Wytworna panna nie zakłada tak wysoko nogi na nogę, jak byle tancerka music-hallu. Pamiętaj wreszcie, co powiedziałem Baxterowi: jesteś głuchoniema, słabowita i masz lekko sparaliżowane nogi. Nie był tym bynajmniej przerażony. Uznał, że to nie są defekty, a najwyższe zalety, dzięki którym będzie cię jeszcze bardziej kochał. Dodał, oczywista, że nie zależy mu absolutnie na posagu.
— Niestety, jak łatwo się zawieść na miłości mężczyzny — zaszczebiotała rozkosznie Mabel. — Pięknie, żeś to wszystko powiedział memu narzeczonemu. Mam nadzieję, że będzie się trzymał w należytym dystansie od mojej osoby.
Zaśmiała się dystyngowanym cienkim śmieszkiem młodej dziewczyny i spojrzała ciekawie na starego lorda.
— Nie mam pojęcia, jak się zrobi z ceremonią zaślubin — rzekła — Jako głuchoniema nie będę mogła powiedzieć u mera sakramentalnego „tak“. Trzeba więc będzie poprosić urzędnika stanu cywilnego, aby zechciał wziąć parę lekcji języka głuchoniemych...
Lord zaśmiał się i wzruszył ramionami.
— W tej chwili nie interesuję się jeszcze tymi sprawami. Chciałbym jednak wiedzieć, czy ten idiota Baxter podpisał, jak mu to powiedziałem, polisę ubezpieczeniową na ćwierć miliona funtów sterlingów. Sądzę, że uda mi się jeszcze przed ślubem sprzedać tę polisę komuś, czyje nazwisko wypiszę w jej tekście. Posiada ona tę samą wartość co obiegowy pieniądz, Otrzymamy w ten sposób pewien zysk, który pokryje nam poniesione w tej sprawie koszta. Słuszne jest, aby Baxter pokrył koszta tej zabawy.
Badawczym spojrzeniem obrzucił swą głuchoniemą córkę.
— Wszystko jedno! — szepnął — Jesteś całkied niezwykły w swojej roli kobiecej, mój drogi Charley. Mam wrażenie, że przypadniesz do gustu panu Baxterowi. Musisz zrobić na nim wrażenie rozmarzonej gąski, wychowanej w średniowiecznym zamku. Uwielbia on pozory i puszy się na samą myśl o tytule.
W tej chwili zapukano do drzwi. Boy hotelowy oświadczył, że inspektor policji Baxter oczekuje w przedpokoju.
— Uwaga, Charley — rzekł lord po wyjściu boy‘a — Komedia się zaczyna. Nie zapominaj, że jesteś głuchoniema i że powłóczysz zlekka nogami. Baxter utopi się, jak mucha w miodzie...
Raffles wyszedł do przedpokoju, gdzie oczekiwał już Baxter lekko wzruszony. Inspektor policji nie wątpił, że lord zasięgnął już informacji i ciekaw był, jak Angielka wywiązała się ze swej roli. Ukłonił się głęboko lordowi i spojrzał nań niespokojnie, chcąc wyczytać z twarzy, jaki był rezultat ankiety. Twarz lorda promieniała spokojem.
— Drogi Baxterze — zaczął lord Kennington, wskazawszy Baxterowi obok siebie fotel. — Wczoraj wieczorem zasiągnąłem o panu informacji. Wypadły one znakomicie. Cieszę się, że takiego człowieka przyjmujemy do naszego rodu. Zanim jednak przedstawię panu moją córkę, chciałbym zapytać, czy załatwił pan formalność, o której panu mówiłem, a mianowicie czy podpisał pan polisę asekuracyjną?
Baxter sięgnął do kieszeni i wyjął z niej złożony w czworo papier.
— Zastosowałem się natychmiast do życzenia Waszej Wysokości. Oto polisa na 250.000 funtów sterlingów podpisana in blanco. Składki zapłaciłem już za pięć lat z góry.
— Stanowi to dowód pańskiej lojalności i obowiązkowości, drogi Baxterze — rzekł mu stary lord. — Pozwól więc przedstawić sobie twoją narzeczoną.
Lord udał się do drugiego pokoju po swą córkę. Baxter, zostawszy przez chwilę sam, wyciągnął z kieszeni lusterko, przejrzał się śpiesznie i poprawił fryzurę. Na odgłos kroków schował je szybko do kieszeni.
Był oczarowany widokiem swej przyszłej żony. Dziewczę wyglądało miło. Łagodny owal twarzy harmonizował ze zgrabną sylwetką, obfite jasno blond włosy stanowiły kontrast z ciemnym puszkiem na górnej wardze.
— Oto moja córka, Mabel — rzekł lord.
Młoda dziewczyna, podrygując niezgrabnie, wykonała rękami cały szereg szybkich gestów. Baxter nie stracił głowy i odpowiedział jej w podobny sposób. Ponieważ jednak nie miał wprawy, nie mógł absolutnie nadążyć za szybkością rąk swej ukochanej. Lord przyglądał się im z zadowoleniem.
— Wspaniale drogi Baxterze.. Wspaniale. Muszę powinszować sobie doskonałego pomysłu.
— Mam wrażenie, Wasza Wysokość — odparł Baxter z ukłonem — że wraz z pańską córką utworzymy szczęśliwe stadło. Jaknajprędzej chciałbym stanąć przed obliczem urzędnika stanu cywilnego.
— Pański pośpiech sprawia mi radość. Proponuję ustalenie daty ceremonii zarówno cywilnej jak i kościelnej od dziś za trzy tygodnie. Czas ten potrzebny jest dla ogłoszenia zapowiedzi i sprowadzenia dokumentów. Chcę, aby uroczystość ta wypa-