Strona:PL Lord Lister -04- Intryga i miłość.pdf/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
4

Nie bądź okrutny i nie opuszczaj mnie! Nie mogę żyć bez ciebie!
Zatrzymała się. Twarz markiza znieruchomiała.
Spostrzegłszy, że mimo jej błagań pozostał zimny i głuchy, poczęła grozić.
— Nie dopuszczę do tego, abyś kochał inną! Zemsta moja dosięgnie was oboje!
Blada jej twarz nabrała takiego wyrazu dzikiej nienawiści, że markiz cofnął się o krok. W tej chwili do hallu weszła lady Clifford ze swą córką Lilith i przyjaciółką jej, bogatą amerykanką Miss Ellen Graven. W mgnieniu oka hall napełnił się gośćmi. Lord Clifford skończył już pisanie listu w bibliotece i zjawił się w hallu razem z pułkownikiem Goar, wspartym na ramieniu sir Edwarda Toustona. Natychmiast za byłym wojskowym o jowialnej dobrodusznej twarzy, zjawił się lord Emmering wiodący miss Florence Goar.

Zjawa karła

Po skończonym posiłku, goście podnieśli się od stołu i przeszli z powrotem do hallu.
— To dość niemiła historia — rzekł Clifford do sir Edwarda Toustona, częstując go cygarem. — Plotki o tajemniczym złodzieju niepokoją mnie trochę. Jak panu wiadomo, jestem pełnomocnikiem wszystkich właścicieli ziemskich naszego hrabstwa i w ich imieniu zawarłem bardzo ważną umowę z rządem w sprawie przekopu kanału. Jutro w domu moim nastąpi zapłata sumy za wywłaszczone tereny, sumy niemałej, bo wynoszącej około stu tysięcy funtów sterlingów. Gdyby chodziło tylko o mnie, wpłaciłbym je natychmiast do banku. Lecz mam tu do czynienia z całym szeregiem drobnych właścicieli, którzy nie mają zaufania do czeków, i im trzeba dać gotówkę. Dlatego też muszę trzymać pieniądze u siebie, coprawda w kasie ogniotrwałej. Ale wiem z doświadczenia, że przed zdolnym włamywaczem nic się nie ostoi i dlatego muszę przyznać, że jestem niespokojny.
— Ależ nie wierzy pan chyba w głupstwa, które opowiada się, milordzie — odparł sir Edward Touston, były oficer marynarki. — Niech pan uzbroi służbę w rewolwery, spuści na noc psy. Wreszcie jeśli to nie wystarcza, niech pan zawezwie kilku detektywów z Londynu, dla strzeżenia kasy.
Lord Clifford wstrząsnął głową. Argumenty te nie zwyciężyły go bynajmniej. W tej chwili zbliżył się do nich pułkownik Goar, zapytując co było tematem ich tak żywo prowadzonej rozmowy.
— Mówiliśmy o sławnym złodzieju, o którym opowiadają cuda — odparł lord Clifford, dzieliłem się z sirem Edwardem memi obawami, spowodowanymi koniecznością przechowywania w domu wielkiej sumy pieniędzy.
— Wielkiej sumy pieniędzy? — powtórzył pułkownik Goar i oczy jego zabłysły pożądliwie.
— Tak — rzekł lord Clifford — około stu tysięcy funtów.
— Sto tysięcy funtów? — powtórzył mimowoli pułkownik. Siwe jego wąsy najeżyły się ze wzruszenia.
Dyskusja na temat Rafflesa stała się po chwili ogólną. Śmiano się trochę z obaw starego lorda. Zwłaszcza z całego serca śmiała się Lilith, czarująca brunetka, której uroda mogła skutecznie walczyć o palmę pierwszeństwa z wdzięczną miss Florence Goar.
— Mam wrażenie, śmiała się Lilith, — że okaże się on dość szarmancki, aby mnie nie ukraść.
— O, niezawodnie — rzekł markiz di San Balbo, który dotychczas przysłuchiwał się w milczeniu rozmowie owych pięknych dziewcząt. — Gentleman, który podobno pochodzi z jednej z najstarszych arystokratycznych rodzin starej Anglii, musi się zachować elegancko wobec kobiet.
— O — zawołała Lilith — moglibyśmy się łatwo o tym przekonać. Markiz obiecał nam wczoraj urządzić mały seans spirytystyczny. Nic łatwiejszego niż wywołać ducha tego sławnego złoczyńcy.
— Ależ to niemożliwe — szepnęła malutka miss Elen Graven — my w Ameryce często wywoływaliśmy duchy, ale nie udało nam się nigdy rozmawiać z duchem człowieka żyjcego. Musiałby koniecznie nie żyć.
— Nic łatwiejszego! — odparł sir Edward Touston — zabijemy najpierw Rafflesa, potem zaś zapytamy go o to.
— Sądzę, że możemy w tej sprawie zwrócić się do markiza — rzekła Mabel Morton — Jeśli on zechce, potrafi zmusić do rozmowy owego filuta. Czyż nieprawda, panie di San Balbo?
Brazylijczyk zastanowił się przez chwilę, poczem skinąwszy twierdząco głową, odparł nie spoglądając na swych słuchaczy:
— Dla dokonania tego eksperymentu poproszę szanownych zgromadzonych, aby przeszli do apartamentów, znajdujących się na wyższym piętrze. Jest tam bowiem salon cały wybity żółtym jedwabiem z prześlicznym widokiem na staw. Niech się państwu nie zdaje, że duchy mogą przebywać chętnie w każdym pokoju. Trzeba wybrać w tym celu pokój o specjalnie harmonijnych wymiarach. Ponadto powinien on możliwie tłumić wszelkie głośne dźwięki, ponieważ świat duchów nie lubi objawiać się w zbyt hałaśliwej formie. Jednym słowem wszystko musi się odbyć w najwiękrzej ciszy i skupieniu. Jeśli nasz miły gospodarz nie ma nic przeciwko temu, możemy udać się natychmiast do tego pokoju.
Uroczyste wzruszenie ogarnęło obecnych. Wiedza tajemna miała wówczas wielu adherentów w Anglii i z pewnością nie znalazł się nikt w tym towarzystwie, ktoby kategorycznie wykluczył wszelką możliwość komunikowania się z duchami.
Służący wynieśli szybko z żółtego salonu wszystkie meble, zostawiając tylko dla widzów parę foteli oraz stół nakryty czarnym aksamitem w środku. Przy stole na tym wysokim taburecie, podwyższonym jeszcze kilkoma poduszkami, usiadł markiz di San Balbo. Pałac oświetlony był elektrycznością, dostarczaną przez wielkie dynamo, którego głuchy szum dochodził poprzez grube mury aż z piwnicy.
Prócz jednego, zgaszono wszelkie światła.
W sali panowała zupełna cisza. Zgromadzeni goście, należący do najwyższych sfer angielskich z powagą, która graniczyła z komizmem oczekiwali na zdarzenia, mające nastąpić. Mały stół, przykryty czarnym aksamitem, począł nagle pod dłońmi markiza podnosić się na wysokość około jednej stopy, poczem kołyszącym się ruchem przesunął się półkolisto dokoła Brazylijczyka.
W tej samej chwili dały się słyszeć głosy zawodzące ponurą pieśń. Trwało to około minuty. Poczem nagle hałas ustał i stół wrócił do swej pierwotnej pozycji. Markiz podniósł się i skierował w stronę zewnętrznej ściany pokoju. Wyciągnął z kieszeni malutką paczkę i w odległości dwóch metrów od muru rozsypał na podłodze biały proszek. Stanąwszy