Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Felicyana.

Wszak mógłbyś i w wyższych sferach
Poszukać godnéj małżonki!...

Tello.

Czy może chcesz mi wyrzucać,
Żem ciebie za mąż nie wydał?

Felicyana.

Przysięgam, że jesteś w błędzie,
Twe szczęście mam na widoku!




SCENA  VII.
Ciż sami — Sancho i Pelagiusz za bramą.
Pelagiusz (do Sancha).

Wejdź, samych widzę, nikt teraz
Nie będzie wam tu przeszkadzał.

Sancho.

Masz słuszność... domowi tylko.

Pelagiusz.

Zobaczysz, czém cię obdarzą!

Sancho.

Wypełnię swój obowiązek.

(Wchodzą na dziedziniec.)

Szlachetny, czcigodny panie
I piękna panno Felicyo,
Panowie téj ziemi, która
Tak kocha was zasłużenie...
Pozwólcie niech stopy wasze
Stróż pańskich trzód ucałuje...
Zajęcie to bardzo nizkie,
Lecz w naszéj Galicyi przecież
Krew ludu tak jest szlachetna,
Iż biedny tém się jedynie
Od panów różni — że służy!
Jam biedny i wy mię pewno
Nie znacie, boć sto trzydzieści
Swym chlebem rodzin karmicie.
Na łowach tylko być mogłem
Widziany nieraz przez pana.

Tello.

W istocie... podobasz mi się