Taki jest stan rzeczy, kiedy praca, kapitał i ziemia znajdują się w różnych rękach. A coby było, gdyby się znajdowały w jednem? W takim wypadku — powiada Adam Smith „w miarę postępów wytwórczej siły pracy, odbywających się w skutek jej podziału, płaca robotnicza podniosłaby się. Wszystkie przedmioty potaniałyby i byłyby wytwarzane przez mniejszą ilość pracy. A ponieważ przy podobnym stanie rzeczy oczywiście zamiana przedmiotów regulowałaby się równą ilością pracy, potrzebnej do ich wytworzenia, to możnaby je także było kupować za mniejszą jej ilość.“[1]
- ↑ Str. 60. Adam Smith: Ueber die Quellen des Volkswohlstandes. Neu bearbeitet von Dr. C. W. Ascher. Stuttgart, 1861. Erster Band.
się właścicielem nowego kapitału 80.000 tal. Utworzył się on na mocy spójni społecznej.“ „Dajmy teraz na to — dalej powiada autor Kapitału i pracy — iż przy założeniu kolei Kolońsko-Mindeńskiej wziąłem na sto tysięcy akcyj al pari. Bez najmniejszej troski ze swej strony o tę kolej żelazną, otrzymuję z początku corocznie 5, później 8, 10, 12, nakoniec 13 procent od mego kapitału, olbrzymią zatem rzeczywiście dywidendę, tracę zaś ją nieubłaganie do ostatniego szeląga. Sprzedaję obecnie Kolon.-Mindeńskie akcyje według kursu po 175 i otrzymuję nowy kapitał 75.000 talarów, nie zebrawszy i nie oszczędziwszy z mego dochodu jednego nawet szeląga.“ Widzisz więc pan, że pieniądz robi pieniądz, o czem u nas już dawno ludzie wiedzą. P. Au z dziwną usłużnością, godną lepszej sprawy, stara się usprawiedliwić rentę kapitału, czyli, jak nazywa, zysk przedsiębiorcy. „Tuszymy — powiada pompatycznie — że najodpowiedniej wytłumaczymy zysk przedsiębiorcy jako wynagrodzenie za trafny, odpowiadający potrzebie ogólnej wybór przedsiębiorstwa. Wynagrodzenie takie jest sprawiedliwe; słusznie należy się większy zysk temu, który korzystając z moralnego kapitału swego doświadczenia, umiał odczuć potrzebę społeczną, aniżeli temu, co dopiero za nim po udeptanej już podąża ścieżce.“ Otóż pewien mały kapitalista, odczuwszy potrzebę społeczną, zaczyna prowadzić z powodzeniem pewne przedsiębiorstwo. Spostrzega to wielki kapitalista i, po udeptanej podążając ścieżce, staje z nim do współzawodnictwa. Któryż z nich, panie Au, będzie ciągnął większe zyski? Czy naprawdę ten, któremu — podług pana — słusznie one się należą?