Strona:PL Leopold Blumental Sherlock Holmes w Warszawie.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

męża w hotelu… żeby nie uciekł (tu Holmes uśmiechnął się…) Zawczasu rozkaże Pani szwajcarowi, żeby pokój wasz zamknął… Rozumie Pani?
— Rozumiem.
— Klucz poleci mu Pani przywieźć na dworzec centralny… Karetkę hotelową odnajdę — i klucz odbiorę. Powiesz Pani, że zapytam stangreta „Monopolu“ o klucz „od zamkniętych.“ To będzie znak umówiony. Pamiętasz Pani?
— Pamiętam.
— A teraz jeszcze pytanie?
— Pani lubi pieski?
— Małe… tak… Ale Ludwiczek nie lubi — przymrużyła oczy.
— Przepraszam, jeszcze pytanie. Czy ojciec Pani był krótkowidzem?
— Ojciec?.. Nie…
— Dziękuję Pani… Wiem wszystko, co mi potrzeba. Może pani odejść w spokoju. Tajemnicę „damy z czerwonem piórem“ rozwiążę…
— Panie!.. będę Panu wdzięczną do grobu… Pan rozumie… że tutaj waży się kwestja całej mojej przyszłości… Muszę wiedzieć, co ciąży na sumieniu tego człowieka… czy mogę z nim żyć… — czy raczej mam wracać do Mamy…
Batystową chustką ocierając łzy, pożegnała nas szybko i — wyszła.


∗                ∗

Przez chwilę trwało milczenie. Holmes przerwał je pierwszy.
— Pojedziesz ze mną do telegrafu?
— Telegrafujesz w tej sprawie?..
— Tak.
— Do kogo?