Różanych wieńców żądni dla głowy,
A może laurów dla waszych win,
Nie szliście zdobyć wieniec cierniowy:
Mało wam śmierci za wzniosły czyn!
Nie gardząc fałszem, marząc o błysku,
Niewydeptanych bojąc się dróg,
Trawieni podłą gorączką zysku,
Żądni liberyi duchowych sług,
Bez krzty miłości, bez żadnych celów,
Z sercem, gdzie żółty gnieździ się wąż,
Szliście przez życie drogą fortelów
I tak dziś jeszcze idziecie wciąż!
Światowa maska kryje wam lice,
Rumieniec tai plugawą chuć,
A jednak gniewem lśnią się źrenice,
Umiecie płakać, skarżyć się, kłuć!
∗
∗ ∗ |
Słuchałem jęków zbolałych dusz,
Słuchałem szyderstw zgorzkniałych warg,
Wiem, że cierpicie, — lecz milczcie już,
Bo wy nie macie prawa do skarg!
∗
∗ ∗ |
Ja wtedy cierpię, wtedy się dręczę,
Gdy czysta skarga trąci mój słuch,