Ta strona została przepisana.
∗
∗ ∗ |
Stałem pod brzozą płaczącą,
Przykryty listków jej cieniem,
„Kocham“ — szeptałem gorąco,
„Cierpię“ — mówiłem z westchnieniem.
Brzoza, to słysząc, litośnie
Swemi gałęźmi wzruszyła
I zaszemrała rozgłośnie,
Jakby mym skargom wtórzyła.
Sosna ten szmer podchwyciła
I z wiatru zrobiwszy posła,
Mój sekret brzydka plotkarka,
Zaraz dębowi poniosła.
Dąb stary słuchał uważnie,
Potem zaszumiał surowo,
I długo, smutnie, poważnie,
Liściastą potrząsał głową!