Strona:PL Lemański - Proza ironiczna.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tu obywatel pochwałę swojskości narkotykiem cudzoziemskim, ale od czasu wojen krzyżowych unarodowionym, zalawszy, cmoknął i czytał:
...»Co się tu dziwić chłopu ciemnemu, skoro nawet inteligencya postępuje z cudzą własnością w sposób barbarzyński. Proszę tylko częściej bywać w gabinetach publicznych i przypatrzyć się lustrom, w których się rżnie brylantami, że do właściwego, obywatelskiego użycia są niezdatne«...
— Pięknie jucha stylizuje — rzekł obywatel — ale czy lustra, czy gabinety, czy brylanty do użycia niezdatne? I to wyrażenie: »obywatelskiego użycia«!... Tak jakby obywatel już zawsze tylko używał. Jak obrodzi, to czemu nie? Na to człek haruje, żeby sobie mógł czasem pozwolić... A przyjdzie grad, powódź, susza, śnieć, zołzy, motylica, żona, kształcenie dzieci... ładne używanie! O tem byś, psiakość, napisał, że obywatelowi nie już używać, ale żyć nieraz trudno... Patrzcie, jaki mi rygorzysta! Na użycie obywateli będzie wymyślał... Rżną brylantami... proszę — też powód do artykułu! Rżną, to niech rżną, to rzecz gospodarza... Zresztą... samiśmy rżnęli po pijanemu i nikogo o to głowa nie bolała, przeciwnie... Jaki mi Cyceron... te — Katon gabinetowy!... Cóż tam jeszcze?
...»Dbałym o dobro publiczne przypominamy, że