Strona:PL Lemański - Proza ironiczna.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I klient Platona, postukując kośćmi pięt po bruku, odszedł.
Kiedy już się na ćwierć stajania oddalił był, jeszcze go coś tknęło. Spojrzy, a obywatel, który słowo dawszy, pluć na obraz już nie pluł, ale scyzorykiem zaczął wychlastywać z obrazu Poezyi serce.
Westchnął Ateńczyk, i oddalając się, szepnął:
— O Homerze, Homerze, zginął Ilion i ród zginął Pryama, ale Poezya twoja zawsze będzie nieśmiertelna i zawsze będzie nieśmiertelny twój Tersytes, wróg jej.