Strona:PL Lech-Czech-Rus (Zygmunt Miłkowski, 1878).djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkiemi znakomitościami i że osobiście posiadał mir u spółziomków swoich, nie tylko jako artysta, ale oraz jako krasomówca, jako publicysta, nadewszystko zaś jako człowiek czysty. Żal mu się zrobiło, że człowiek czysty wybiera się leźć w błoto petersburskie; wstyd mu się nawet zrobiło, że go nie ostrzega. Stłumiony jednak ideą, stłumił w sobie żal i wstyd, pozostawiając rzeczy biegowi ich, który mu się naturalnym wydawał.
Artysta bawił długo, do szóstéj. O szóstéj pojechali razem na obiad.
— A!... — wydał Lech okrzyk, ujrzawszy księżną.
Przedstawiła się mu w żałobie.
— Owdowiałam... — rzekła, głową zlekka kiwając.
— Pani... — przemówił Lech, podchodząc ku niéj — przyjąć racz odemnie wyrazy spółczucia.
— Dziękuję panu... Nie spodziewałam się, ażeby wdowieństwo moje w taki tragiczny przyszło sposób... Książę został zamordowany...
— Mój Boże!..
Lecha przejął szczery wyrzut sumienia, który mu nadał pozór szczerze przejętego żalem.
— Tak... zamordowanym został... — powtórzyła księżna. Jestto atoli tajemnica stanu, którą powierzam panu dla tego jedynie, że, jak mniemam, sprzyjasz mi...
— O!.. tego pani bądź pewną...
— Pod zastrzeżeniem więc tajemnicy, opowiem panu jak to się stało... Książę był na nabożeństwie w kazanskim soborze i kiedy, wyszedłszy z cerkwi do karety wsiadał, w téj chwili, z pośrodka pojazdów które w ruchu były, padł strzał i kula ugodziła go w skroń... Wsiadł do karety trupem... Policyi udało się schwytać mordercę natychmiast, z dymiącym się w ręku rewolwerem kieszonkowym,