Strona:PL Lech-Czech-Rus (Zygmunt Miłkowski, 1878).djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zawadzało mu to, że książę Gabarin jest księżny Gabarin małżonkiem. Czemuż mu to zawadzało? Kwestyę tę tłumaczył sobie w ten sposób, że trudno, ażeby takiéj jak księżna kobiety godzien mógł być książę Gabarin, którego nie znał, którego nie widział nigdy, o którym wiedział jeno, że, jako gubernator w jednéj z zabranych Polsce prowincyi, był takim samym, jak Kaufmany, Potapowy, Bezaki i tutti quanti. Nie mógł jakoś pogodzić tego z tém, że owego eks-gubernatora łączył z księżną pierścień małżeński.
— Księżna... księżna... księżna... — w duszy mu brzmiało i śpiewało, aż nagle brzęknął wyraz: — Moskiewka!..
Wyraz ten przyczepił się do wyrazu „księżna“ i prześladował go, gryzł, kąsał, przewracał, błotem walał, gnojem obrzucał. Bohater nasz rady sobie dać nie mógł. Coś go w biały dzień gniotło, niby zmora nocna. W ogrodzie botanicznym za ciasno mu się zrobiło; zapragnął w góry, dostać się na szczyt najwyższy i ztamtąd na świat spojrzeć; dla spóźnionéj jednak dnia pory, nie mógł pragnienia natychmiast zaspokoić; odłożył to na późniéj, tymczasem zaś powrócił na pensyą, pomiędzy płci obojéj Anglików, Amerykanów, Rumunów, i Moskali.
Nie przewidywał, co go spotkało.
Spotkała go owacya, bez sztandarów, wieńców i muzyki.
Moskale, którzy dotychczas zdala się od niego trzymali, dogarnęli się ku niemu towarzystwem całem. Panowie i panie otoczyli go i prześcigali się w powinszowaniach.
— Nie wiem jak tam na imia otieczestwo wam — mówił Elpidifor Wisarioniewicz — ale za obowiązek sobie mam uszanować was i winszować wam... Nie wiedzieliśmy, aniśmy się domyślali, kogo śród siebie mamy... Będę przez żywot mój cały wspominał o tym zaszczycie, żem z wami