Strona:PL Lech-Czech-Rus (Zygmunt Miłkowski, 1878).djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Hajże, na Polaków!.. — wołają na Moskali — nam zaś, Małorussom (przezywają siebie Małorussami), wy, Wielkorussy (Moskali Wielkorussami przezywają), dajcie z łaski swojéj, o! dajcie... książeczek kilka elementarnych do uczenia początkowego dzieci naszych w języku macierzyńskim... Dajcie nam to tylko, więcéj niczego nie chcemy, nie pożądamy, a za to wydajemy na pastwę Polaków... Hajże na nich!..
Dla tém większéj captantiam benevolentiam, piszą i publikują poezye, powieści, rozprawy polityczne, dyssertacye filozoficzne, dzieła historyczne, w których Polskę przedstawiają pod postacią szatana, deptanego pod kopytami konia św. Jerzego. We względzie tym odznaczają się szczególnie Rusini petersburscy, wiszący przy wielkim dzwonie, który ich głuszy. Wydaje się im, że są niezmiernie zręczni i przebiegli, że tym sposobem rząd moskiewski w pole wyprowadzą i kolejno a stopniowo wykręcą u niego: najprzód, książeczki elementarne, następnie, katedry języka ruskiego w szkołach średnich, daléj uznanie literatury ruskiéj, kiedyś uznanie języka ruskiego za wykładowy, znów kiedyś, jakieś językowe ustępstwo w zakresie uniwersyteckim i sądowniczym, w końcu... co w końcu?..
— Separatyzm... — z szyderskim uśmiechem podpowiadają im Moskale.
Rusini wypierają się separatyzmu, jak Piotr wyparł się Chrystusa, Moskale zaś, dla tego zapewne ażeby ich od pokusy ustrzedz, nietylko im książeczek elementarnych nie dali, ale nawet literaturę ruską zakazali. W tém mają logiczną racyę. Jeżeli Małorussy są, jak sami przyznają, Wielkorussów szczepem, prowincyonalną odmianą, to czemużby kontentować się nie mieli literaturą wielkorusską, czyli, jak ukazy chcą, russką?..