Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

materace i poduszki; a młoda kora brzozy i sitowie, muszą, odpowiednio przyrządzone, dać materjał na pokrycie puchu.
Drżąc z zimna pod mglistem niebem, widział się w niedalekiej przyszłości okrytym ciepłem ubraniem, uplecionem z sitowia, a podwatowanem puchem dropia: takaż czapka dopełni stroju — ach! wtedy drwić będzie z chłodu! Z kości ptaków wystruże sobie igły, haczyki do wędki oraz szydła, a z delikatnego ich tłuszczu, z dodaniem czerwonej glinki — mieć będzie atrament.
Spodziewał się wreszcie odnaleźć szczątki metalowego pocisku, które potrafi przerobić na broń i narzędzia wszelkiego rodzaju: siekiery, noże, piły, młotki i t. p.
— Ale do tego wszystkiego jest mi niezbędnym ogień — muszę go zdobyć... to nawet nie musi być trudnem, tylko trzeba wpaść na jaki dobry pomysł!
Zachęcony dotychczasowem powodzeniem, Robert był najlepszej myśli i puścił się w drogę powrotną ku skalistym pagórkom. Podczas drogi zbierał troskliwie suche liście i mech, tarł je w palcach na proszek i składał na wielkim liściu nenufarowym, zerwanym poprzednio.
Kiedy uzbierał już sporo tego proszku, wyszukał dwa krzemienie, a uderzając jeden o drugi, próbował wydobytą iskrą zapalić improwizowaną hubkę — napróżno jednak! Drobniutkie iskierki gasły, nie zapalając suchych liści.
Brak krzesiwa dotkliwie uczuwać się dawał. Napróżno dodawał do liści sproszkowanej żywicy: nic to nie pomagało.