Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stanu i że skorzystano z jego snu kataleptycznego, aby go wyrzucić na to puste wybrzeże.
— A może — myślał z przestrachem, — chcąc przyswoić sobie moje wynalazki, kazał mię przenieść na północ Syberji, ażeby się odemnie uwolnić?
Podtrzymywała w nim to przypuszczenie ta okoliczność, iż pomimo utraty chronometru, pożyczonego Ardavenie, zauważył niebywałą długość dni i nocy. Ten domysł jednak go nie zadawalniał.
— W krajach polarnych, — myślał dosyć logicznie — jeśli dni są długie, to noce bywają krótkie — i odwrotnie; tu zaś jest inaczej. Jest w tem coś niewytłomaczonego!
Co prawda, Robert nie mógł o tem wszystkiem sądzić jasno: od czasu gdy ustało działanie środków odrętwiających, zadawanych mu przez fakirów, odczuwał ciągłą potrzebę snu; budził się tylko dla jedzenia i zasypiał prawie natychmiast.
Pewnego wieczoru musiał już dostatecznie siły odzyskać, gdyż sen nie przychodził a noc wydawała mu się nieskończenie długą. Postanowił, jak tylko się rozwidni, wejść na najwyższą ze skał nadbrzeżnych.
Usypiał jednak, budził się i znów usypiał, a ciemności wciąż go otaczały. Przez chwilę myślał, iż się znajduje wśród nocy podbiegunowej, trwającej długie miesiące — i zadrżał ze strachu.
Nakoniec czerwonawa jasność zmniejszonego słońca zaczęła przebijać się przez zasłonę mgły.
Robert wstał, zjadł śniadanie i nie namyślając się dłużej, zaczął się wdrapywać na skały z czerwonego porfiru, wznoszące się nad grotą. Zużył na to przeszło godzinę czasu, zatrzymując się dla odpoczynku