Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zepsucie klisz, właśnie w dniu przeznaczonym na ich obejrzenie, byłoby w tych warunkach niczem niewyjaśnione, gdybyśmy nie mieli do czynienia ze złą wolą.
— Ale komuby na tem zależało i ktoby to mógł uczynić?
— Jedyny człowiek na świecie: Ardavena.
— Ależ pan mówiłeś, że jest teraz idjotą!
— Musiał wyzdrowieć, gdyż on jedynie posiada władzę czynienia rzeczy nieprawdopodobnych. Możemy się wkrótce o tem przekonać: klasztor, w którym przebywa, jest o kilka mil[1] stąd i samochód dowiezie tam nas w kwadrans.
Wszyscy natychmiast wybierać się zaczęli w drogę: było im pilno posiąść nakoniec klucz tej drażniącej tajemnicy, która w miarę usiłowań zbadania jej, stawała się coraz bardziej nieprzeniknioną.
Wkrótce samochód kapitana wiózł ich z pośpiechem w kierunku klasztoru, po drodze obrzeżonej z obu stron lasem palmowym.
Byli już zaledwie o parę kilometrów od celu podróży, gdy kapitan, obserwujący okolicę przez lunetę, odrzucił ją z okrzykiem zdziwienia.
— Co się tam dzieje? — spytał niespokojnie Boleński.
— Nie wiem — rzekł oficer ze wzburzeniem — widzę tylko, że wielki obłok dymu unosi się nad budynkami klasztoru: musiał tam wybuchnąć pożar, gdyż ludzie uciekają na wszystkie strony. Jestem mocno przekonanym, iż ten wypadek ma związek ze zniszczeniem pańskich klisz i losem inżyniera Darvela.

Na znak swego pana, palacz nastawił samochód na

  1. Mowa tu o milach angielskich.