Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dlaczego jutro? Nic cię przecież nie zatrzymuje w Londynie!
— A więc dobrze! Pojadę wtedy, kiedy pan zechcesz, — rzekł Robert, ujęty i zniewolony obejściem się tego człowieka, łagodnem a rozkazującem. — Ale czy nie potrzebujesz pan trochę czasu na przygotowania do podróży?
— Już wszystko załatwione: wiedziałem, że się zgodzisz!
Ardavena otworzył drzwi i poprzedzając swego gościa, przeszedł korytarz, wyłożony w kostkę czarnym i białym marmurem. Wyszli następnie na schody, a po przejściu ciemnej alei, znaleźli się na chodniku jakiejś ulicy, na środku której stał powóz. Zajęli w nim miejsca i po pięciu minutach jazdy, stanęli na dworcu Victoria; a gdy biła jedenasta, już Robert Darvel i jego tajemniczy towarzysz siedzieli w wagonie sypialnym, pędząc do Duwru z szybkością 120 kilometrów na godzinę.
Nazajutrz w południe, Robert palił cygaro na pokładzie Petchili, wielkiego parowca, płynącego do Indji i patrzył zamyślony na znikającą w oddali białą kolumnę latarni morskiej w Land’s End. Wkrótce ostatnie zarysy lądu rozpłynęły się i znikły w niebieskawej mgle oddalenia.
Robert płynął ku Indjom, tajemniczej krainie, jedynej, która wpośród naszej praktycznej cywilizacji pozostała królestwem czarów i uroków.