Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Władza jego nad Marsjanami była nieograniczoną.
Odziany we wspaniałą suknię z piór jaskrawych i w takiż kołpak w kształcie djademu, miał straż przyboczną z dwunastu silnych, uzbrojonych ludzi.
Uau i Eoja towarzyszyli mu ciągle, ucząc go miejscowego języka, którym się już posługiwał nieźle, w czym nie było nic dziwnego, gdyż mowa ta składała się zaledwie z dwustu wyrazów, utworzonych wyłącznie z samogłosek: spółgłoski występowały tylko w nazwach rzeczy strasznych lub szkodliwych.
Robert cieszył się szacunkiem i przywiązaniem swoich podwładnych, posuniętem do fanatyzmu i uwielbienia.
Pewnego dnia spostrzegł ze zdziwieniem swoją podobiznę, wyrobioną z drzewa, gliny i kolorowej skóry, umieszczoną w jednej ze świątyń, gdzie niegdyś odbierał cześć Erloor.
Wytłomaczył jednak otaczającym, że nie życzy sobie być stawianym na równi z tymi drapieżnymi zwierzętami, ponieważ chce ludzi obdarzać tylko dobrem: dostatkiem, sprawiedliwością i pokojem.
Zasady te odpowiadały łagodnej i spokojnej naturze ludności, co mu zjednało wielką popularność.
W kilka dni po walce z wampirami, stanęły dokoła wioski wysokie kominy z surowej cegły, a raczej otwarte piece, pokryte dachami, w których ogień palił się swobodnie, zabezpieczony od deszczu lub piasku z rąk wampirów, na podkładzie z wielkich kamieni, przeciw którym Roomboo były bezsilne.
Porobiono też na nie doły, w które to zasadzki wpadało ich po kilka codziennie, a ludność zabijała je