Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Muzyka stawała się gorączkową, rozkazującą; wyschłe wargi joga powtarzały ciągle, uparcie te kilka nut, które stawały się despotycznym rozkazem, któremu sama przyroda posłuszną być musiała.
— Tak trzeba... tak chcę... tak każę!... — zdawała się powtarzać niezmordowana piszczałka trzcinowa.
I pod wpływem tej siły wszechmocnej, martwy, nieokreślony przedmiot rozciągał się, wydłużał, wzdymał i przybierał kształt wyraźny.
Po chwili uniósł się nad ziemią i Ralf rozróżnił mętne zarysy wielkiego nietoperza.
— Prędzej... prędzej!... ja chcę!... — powtarzał teraz flet rozkazująco, a nuty urwane, ostre, leciały ulewą, wirem, oszałamiając szybkością.
Powrót do życia, czy tworzenie zwierzęcia skrzydlatego szło teraz z przerażającym pośpiechem.
Zjawisko było już wzrostu człowieka i stojąc na nogach, rozwijało szerokie, błoniaste brudno-żółte skrzydła, coraz się powiększające.
Miss Alberta, blada, sztywniejąca, czuła ogarniającą ją zgrozę; Ralf był niemniej wzruszonym.
Potwór, powołany do życia przez Fara-Sziba, był mieszaniną człowieka i zwierzęcia; podobne demony można widzieć w miniaturach, ozdabiających średniowieczne księgi czarnoksięskie. Był to rodzaj człowieczego nietoperza, lecz górny brzeg skrzydeł był zakończony ręką z długiemi pazurami, a twarz o czole wysokiem, nadmiernych szczękach, wyrażała inteligiencję nadludzką, lecz pełną chytrości i okrucieństwa. Wargi wielkie, krwisto-czerwone, odkrywały zęby ostre i białe; nos krótki, zadarty jak u buldoga, oczy wklęsłe, mrugające, jakby odwykłe od światła, zwracały się