Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Robert wziął to początkowo za wielkiego ptaka, lecz po bliższem przyjrzeniu się, okazało się podobniejszem do olbrzymiego nietoperza.
Pojął łatwo, co zaszło podczas jego omdlenia.
Podczas gdy głowonóg wysysał jego krew, został sam pochwyconym przez innego nieprzyjaciela, łakomego na jego mięso, tak jak u nas mewy i albatrosy pożerają różne mięczaki, pozostałe po odpływie na piasku.
Chwila namysłu dała Robertowi poznać, że nie może się spodziewać niczego dobrego od tego wybawcy.
Zebrał resztę sił i odwagi i nie oglądając się na to, co się dzieje na wybrzeżu, pobiegł, jak mógł najprędzej, w stronę swego schronienia i rozciągnął zbolałe ciało na posłaniu z mchu, ułożonem w blizkości ogniska, które szczęściem jeszcze nie wygasło.
Wkrótce zapadł w sen ciężki, a jak śmierć, głęboki...

Wampir.

Zaledwie Robert usnął, gdy po kilku minutach został rozbudzony uczuciem tak przykrem i szczególnem, iż początkowo wziął je za zmorę senną. Zdawało mu się, że usiadł mu na piersiach wielki, tłoczący ciężar, a jednocześnie uczuł na szyi, w pobliżu ucha, bolesne ukąszenie.
Wyciągnął mimowoli rękę i palce jego napotkały, z uczuciem wstrętu, coś ciepłego a miękkiego jak puch ptasi, lub włochata skóra nietoperza. Jakaś ciemna masa wzniosła się nad nim z cichym szelestem, a wzrok jego napotkał w ciemności dwoje oczu wielkich i błyszczą-