Strona:PL Latawica (Michał Bałucki) 016.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

strunę — i choć nie grzeszyłem zbytkiem odwagi, nie chciałem znowu tak publicznie przyznać się do tego i w oczach dziewczyny uchodzić za tchórza najlichszego gatunku. Więc poprawiłem się na siedzeniu i rzekłem niby całkiem spokojnie:
— Ha, to jedźmy na te Chranczówki. Siadaj!
— Jedźcie, jedźcie. Ja polecę przodem, pokażę drogę koniowi.
Ruszyliśmy tedy. Droga była nierówna, koła co chwila uderzały o kamienie, wózek trząsł niemiłosiernie i podskakiwał, że trzeba było trzymać się drabinek obiema rękami, żeby nie wylecieć. Woźnica biegł koło konia, świstał biczem i pogwizdywał, a góralka wyprzedziła wózek, pędząc naprzód; czasami ginęła z oczów wśród zmroku, to znowu zatrzymywała się i podpierała wózek w przykrzejszych miejscach.
Pomimo, że starałem się uchodzić za odważnego, choćby dlatego, żeby nie kompromitować mego rewolweru, jednak muszę się przyznać, że niebardzo dużo tej odwagi zostało we mnie, skoro minęliśmy wieś i znalazłem się w szczerem polu. Nigdzie koło dro-