Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
40

owłada, że zmuszona jestem wejść do łóżka i głowę nakryć kołdrą. Jako dziecko wydziwić się nie mogłam, że Ulryka Dillner przeżyła te chwile — jabym nie mogła.
Szczęściem nadjechała wkrótce potem do Torsu Anna Stjaernhök, zastała ją leżącą na podłodze i wróciła do przytomności. Ze mną nie poszłoby tak łatwo, jabym nie mogła.
Życzę wam, drodzy przyjaciele, abyście nie musieli patrzeć na łzy starych oczu. Abyście nie musieli berzradnie stać, gdy siwa głowa wesprze się na waszej piersi, szukając podpory, lub stare ręce wyciągać się do was będą z milczącem błaganiem. Oby was ominął widok cierpień staruszków, którym ulżyć nie możecie.
Czemże są skargi młodych? Oni mają siłę, mają nadzieję. Ale jakaż to straszna rzecz, gdy starzy ludzie płaczą, gdy ci, którzy byli wam, młodym oparciem, popadną w bezsilne narzekania i skargi!
Tak siedziała Anna Stjaernhök i słuchała skarg Ulryki starej, nie mogąc jej nic poradzić. Staruszka płakała i trzęsła się. Oczy jej patrzyły błędnie; zdało się, że nie pojmowała, gdzie się znajduje. Liczne zmarszczki, twarz jej odkrywające, były dwa razy tak głębokie jak zazwyczaj, loki spadające jej na oczy rozkręciły się od wilgotnych łez, a całą jej chudą, wydłużoną postacią wstrząsały łkania.
Wreszcie chciała Anna to koniecznie zakończyć, postanowiła zabrać ją z sobą do Bergi. Wprawdzie była żoną Sintrama, ale w Torsie pozostać nie mogła — gotowa rozum postradać przy tym niegodziwym mężu. Anna zdecydowała się zabrać starą Ulrykę.