Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
17

— Ale ja tak pragnę uczynić coś dla pani majorowej.
— Dziecko — odezwała się majorowa uroczystym głosem — mieszkała w Ekeby stara kobieta, która wiatry ujarzmiała. Teraz ona sama jest uwięziona, a wiatry są wolne. Czyż to tak dziwne, że burza przeciąga nad krajem?
— Ja stara, widziałam ją już, hrabino. Znam ją. Wiem, że Boży gniew na nas spadnie. Już to huczeć będzie nad wielkiem państwem, to znów nad małemi, zapomnianemi. Spadnie na wielkich tego świata i na maluczkich. Wspaniała to rzecz widzieć zbliżający się gniew boski.
— Boży gniewie, ty błogosławiony wichrze, owioń ziemię! Wy, głosy powietrza i wody, zabrzmijcie, budząc postrach! Sprawcie, aby gniew Pański brzmiał potężnie, aby siał grozę! Niechaj burza huczy nad krajem, niech się szamoce z chwiejącemi się ścianami, niech rozbija zardzewiałe zamki, niech obala zgniłe domy!
— Groza niech się rozpostrze nad krajem. Małe gniazdka ptasie niechaj spadają z gałązek. Jastrzębie gniazdo z wierzchołka jodły niech spadnte na ziemię, a wiatru smoczy język niechaj świszcze aż po sowie gniazdo, wciśnięte w rozpadlinę skalną.
— Zdawało nam się, że u nas wszystko dobrze, a to nieprawda. Potrzeba nam oczyszczającej burzy. Rozumiem to i nie żalę się. Pragnę jedynie dostać się do domu, do matki!
Nagle osłabła.
— Idź już teraz, młoda kobieto — odezwała się