Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T1.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
104

lona radość przejmowała ją na myśl, że ją wypędzono z domu. Teraz bez namysłu poślubi Göstę. Jakżeż naiwną była, walcząc lat kilka ze swoją miłością! Bo jak to przecież pięknie dać się unieść miłości, czuć wrzenie krwi w żyłach! Czyż nigdy nie zerwie z siebie tych pęt lodowych? Dotąd była ogniem na zewnątrz, a lodem wewnątrz, teraz odwrotnie, w lodowej powłoce mieści się gorąca dusza.
Wtem poczuł Gösta, jak dwie ręce objęły lekko jego szyję słabym, bezsilnym uściskiem.
Spostrzegłszy to Berencreutz, puścił konie, by własnym instynktem biegły znaną sobie drogą, a sam zwrócił oczy w górę i wciąż patrzył w niebieski Wóz.
Jeżeli przypadkiem kartki te czytać będziecie w nocy, jak ja w nocy je spisywałam, zapewne z westchnieniem ulgi pomyślicie, że teraz już panowie rezydenci będą mogli wypocząć w błogim śnie, ułożywszy Maryannę na łóżku, w pokoju gościnnym, obok wielkiej sali.
Położyli się oni, naturalnie, zasnęli również, ale nie dane im było spać spokojnie do południa.
Nie zapominajmy bowiem, że tymczasem majorowa o kiju żebraczym wędrowała po kraju, a ona nigdy nie lubiła pamiętać o wygodach zmęczonych grzeszników, jeżeli miała coś ważniejszego do załatwienia.
Minął czas, w którym w blasku i przepychu mieszkała na Ekeby, siejąc naokół radość, jak Bóg rozsiał gwiazdy po niebie. A kiedy ona tułała się po kraju, powierzono ogromne dobra rezydentom,