Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiele dumy, i przydała jej się obecnie, bo łatwiej było skryć upokorzenie, gniew i niesmak. Chociaż była niewinna i niepodejrzliwa, musiała jednak zrozumieć gadaninę tych panienek. Starała się zapomnieć, lecz daremnie, i ciągle sobie powtarzała: „Pani March ma plany“, „wymyśliła naiwną bajeczkę o mamie“, i „licha tarlatanowa suknia“. Byłaby się chciała rozpłakać, pobiec do domu, opowiedzieć swe troski i prosić o radę, ale nie mogąc tego zrobić, udawała wesołość, a skutkiem zgorączkowania tak jej się to powiodło, że nikt nie odgadywał przymusu. Jednak bardzo się ucieszyła, gdy się już zabawa skończyła, ona zaś leżała spokojnie w łóżku i mogła wreszcie zastanawiać się, rozważać i srożyć tak długo, aż ją głowa rozbolała, a rozpalone policzki ochłodły od serdecznych łez. Te niedorzeczne choć rozmyślne słowa, otworzyły nowe horyzonty przed nią i bardzo zakłóciły spokój dawnego świata, w którym żyła dotąd szczęśliwa jak dziecię. Niewinna przyjaźń z Arturem była już zatruta a wiara w matkę nadwerężona przez podejrzenie pani Moffat, sądzącej innych po sobie; rozsądna chęć poprzestawania na skromnem ubraniu, najwłaściwszem dla ubogiej panienki, osłabła przez niepotrzebną litość dziewcząt, którym licha suknia wydawała się największą klęską na świecie.
Biedna Małgosia przebyła noc niespokojną i wstała z ciężącemi powiekami, nieszczęśliwa, napół rozżalona na swe towarzyszki, napół zawstydzona za siebie, że się nie odezwała szczerze i nie wyjaśniła rzeczy odrazu. Wszyscy ziewali tego ranka, i dziewczęta dopiero w południe zdobyły się na tę energję, by wziąć do ręki włóczkową robotę. Małgosię odrazu uderzyło coś w ich zachowaniu; okazywały więcej względów, grzeczniej słuchały jej mo-