Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niony, i na tarlatanową białą suknię, odświeżoną już i naprawioną, którą pretensjonalnie nazywała swym „balowym strojem“.
Nazajutrz piękny był dzień, i Małgosia wyjechała wesoło na dwa tygodnie nowych wrażeń i rozrywek. Pani March niechętnie przystała na te odwiedziny, obawiając się, że wróci jeszcze mniej zadowolona ze swego stanu; ale tak nalegająco prosiła, przytem Salusia obiecała czuwać nad nią, a nadzieja przyjemności tak była rozkoszna po całej zimie ciężkiej pracy, że wreszcie matka uległa, a córka pojechała skosztować pierwszy raz światowego życia.
Dom państwa Moffat był istotnie bardzo światowy i modny, i naiwna Małgosia została olśniona z początku blaskiem i elegancją. Pomimo błahego życia byli to dobrzy ludzie, więc prędko odzyskała swobodę. Może czuła, nie umiejąc sobie z tego zdać sprawy, że to nie są osoby szczególnie ukształcone i inteligentne, i że mimo pozłoty, widać z jak lichego materjału są stworzone. Prawdę mówiąc, było jej przyjemnie jadać smacznie, jeździć pięknym powozem, chodzić codzień w najładniejszej ze swych sukien i nic nie robić, tylko się bawić. Bardzo jej to przypadało do smaku i wkrótce zaczęła naśladować obejście i rozmowę swego otoczenia; stroiła minki, wdzięczyła się, używała francuskich frazesów, fryzowała włosy, ubierała się, rozprawiała o modach, o ile mogła najlepiej. Im więcej ładnych rzeczy widziała u Anusi Moffat, tembardziej zazdrościła i wzdychała do bogactw. Rodzinny dom wydawał się jej nagi i smutny, praca cięższa jak dawniej, i uznawała się za bardzo ubogą i pokrzywdzoną, mimo jedwabnych pończoch i nowych rękawiczek.
Jednak nie miała wiele czasu do szemrania, bo